W Poznaniu ruszył proces o odszkodowanie za policyjną pomyłkę. W kwietniu funkcjonariusze zastrzelili 19-letniego Łukasza i ciężko ranili jego kolegę Dawida. Teraz żąda on ponad 1 mln zł odszkodowania i dożywotniej renty.

Do tragedii doszło wieczorem 29 kwietnia. Młodzi ludzie jechali samochodem ulicą Bałtycką w Poznaniu. W tym samym czasie trwała policyjna obława na groźnego przestępcę.

Policjanci pomylili samochody i zamiast bandyty usiłowali zatrzymać niewinnych chłopców. Ci prawdopodobnie nie wiedzieli, że mają do czynienia z policją; funkcjonariusze nie byli umundurowani i poruszali się nieoznakowanymi samochodami.

Młodzi ludzie wystraszyli się i usiłowali zawrócić. Wtedy policja otworzyła ogień. W kierunku auta wystrzelono ponad 20 kul. 19-letni Łukasz zginął na miejscu. Jego kolega Dawid przeżył. Ma jednak uszkodzony kręgosłup i do dzisiaj porusza się na wózku.

Policja uważa, że finansowe żądania poszkodowanego są zbyt duże: Nieadekwatna do dotychczasowego orzecznictwa, które w tego typu sprawach orzekano na poziomie 200-300 tys. złotych.

Adwokaci Dawida podkreślają, że każda sprawa jest inna, a milion złotych jest adekwatny do szkód, jakie poniósł ich klient. Pan Dawid całe życie będzie zmagał się z kalectwem. Będzie to za lat 10, 20, 40.

Odszkodowanie w tak dużej wysokości jest jednak mało realne, trzeba raczej traktować tę kwotę jako punkt wyjścia do negocjacji. Adwokaci mają nadzieję, że dojdzie do takich rozmów, policja woli chyba zaczekać na wyrok sądu, chcąc uniknąć komentarzy dotyczących wysokości odszkodowania.

Sąd odroczył proces, czeka na opinie biegłych. Komendant wielkopolskiej policji wypłacił już 35 tys. zł. na bieżące koszty leczenia Dawida.

Z kolei rodzice zabitego chłopaka - Łukasza domagają się 480 tys. zł odszkodowania. Dziś adwokaci poszkodowanych po raz pierwszy spotkają się z szefem wielkopolskiej policji i wtedy być może zapadną pierwsze decyzje.