200 tysięcy złotych odszkodowania i tysiąc dwieście złotych renty miesięcznie - domaga się od wojewody wielkopolskiego rodzina 38-etniej kobiety, która zmarła na zawał serca. Ich zdaniem pogotowie przyjechało za późno, bo nie przyjęto zgłoszenia od dziecka. Pełnomocnik wojewody domaga się oddalenia pozwu.

Do zdarzenia doszło w Jarocinie w czerwcu trzy lata temu. Pogotowie wezwała 12-letnia córka kobiety. Dyspozytorka, która pełniła dyżur nie chciała przyjąć zgłoszenia od nieletniej i - jak napisano w uzasadnieniu pozwu - kazała dzwoniącej "nauczyć się tabliczki mnożenia". Dyspozytorka przyjęła zgłoszenie dopiero, kiedy po pogotowie zadzwoniła sąsiadka. Karetka przyjechała po 20 minutach. Lekarz stwierdził zgon. Proces w tej sprawie rozpoczął się wczoraj.

07:50