Pojawiała się już przy budowie biblijnej świątyni Salomona, dziś uczeni wykorzystują ją np. do pomiaru gęstości promieniowania. W jej rozwinięciu dziesiętnym każdy znajdzie datę swojego urodzenia. Poznajcie liczbę Pi, zwaną też ludolfiną.

Tutaj możecie zobaczyć kawałek liczby Pi.

Tutaj znajdziecie specjalną wyszukiwarkę, dzięki której możecie znaleźć dowolny ciąg cyfr w rozwinięciu liczby Pi. Na pewno będzie tam Wasza data urodzenia. Spróbujcie też na przykład z numerem konta - jest spora szansa, że też się tam znajdzie.

Pi - zapisywana jako 3.14 - jest jedną z pierwszych odkrytych przez człowieka liczb niewymiernych. Dziś hobbyści wyliczają jej rozwinięcie dziesiętne do miliardów miejsc po przecinku, Wisława Szymborska poświęciła jej wiersz, a w Stanach Zjednoczonych z okazji jej święta są pieczone specjalne ciasta - ze względu na podobieństwo angielskiego słowa "pie" do Pi.

Skąd się bierze ten fenomen?

Zdaniem dr Łukasza Badowskiego z Centrum Nauki Kopernik, fenomen i popularność liczby Pi jest w jakiejś mierze dziełem przypadku. Jako stała wartość, która określa stosunek obwodu koła do jego średnicy ma związek z wzorami geometrycznymi i miernicznymi dotyczącymi kół, okręgów i sfer. Z powodów symbolicznych koła i okręgi nas fascynują dlatego - siłą rzeczy - liczba Pi została uznana za bardzo ważną - powiedział dr Badowski. Astronomowie używają jej do pomiaru gęstości promieniowania, przy jej pomocy można próbować określać pole elektryczne czy magnetyczne.

Od Archimedesa do komputerów

Jako pierwszy wartość liczby Pi, z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku, obliczył najprawdopodobniej Archimedes w III w. p.n.e. Jednak informacje o niej znajdują się też w Piśmie Świętym - liczba ta pojawia się przy okazji budowy świątyni Salomona. Pi badali również Egipcjanie, którzy podawali, że jest to 16/9 podniesione do kwadratu.

Na początku XVII w. niemiecki matematyk Ludolph van Ceulen, podał jej rozwinięcie z dokładnością 35 miejsc po przecinku. Po śmierci uczonego liczbę Pi wyryto na jego nagrobku i właśnie dzięki niemu liczba Pi bywa nazywana "ludolfiną". Pod koniec XIX wieku brytyjski matematyk amator William Shanks obliczył wartość liczby Pi z dokładnością do 707 miejsc po przecinku. Ponieważ obliczenia prowadził ręcznie, osiągnięcie to zajęło mu 15 lat.

Współcześni pasjonaci matematyki mają ułatwione zadanie. W styczniu 2010 r. francuski informatyk Fabrice Bellard ogłosił, że obliczył liczbę Pi do prawie 2,7 bilionów miejsc po przecinku. Rekordowych obliczeń dokonał na domowym komputerze. Poprzedni rekord - należący do Japończyka Daisuke Takahashi z Uniwersytetu Sukuba - pobił o około 123 miliardy miejsc po przecinku.

Każdy znajdzie w niej swoją datę urodzenia

Zdaniem dr. Badowskiego, choć liczba Pi inspiruje hobbystów, uczonych a nawet artystów, wcale nie musi być tak wyjątkowa, jak może się wydawać. Dowodem na to może być aplikacja, która w rozwinięciu dziesiętnym liczby Pi poszuka naszej daty urodzenia. Jest dowód naukowy na to, że w tym rozwinięciu znajdzie się ciąg liczbowy dowolnej długości. To pokazuje, że nie jest liczbą szczególną. Nie ma żadnego porządku w jej rozwinięciu dziesiętnym. Nie jest w jakikolwiek sposób wybrana - podkreślił Badowski.

Nieprzypadkowa data święta

A jednak to właśnie Pi jako jedyna liczba ma swoje święto. Jest ono szczególnie popularne w kręgach akademickich USA. Datę 14 marca wybrano nieprzypadkowo - w Stanach Zjednoczonych zapisuje się ją jako 3.14, co stanowi przybliżoną wartość ludolfiny. Po raz pierwszy dzień liczby Pi obchodzono w 1988 r. w muzeum nauki Exploratorium w San Francisco.

Dzień liczby Pi świętuje się także w Polsce. Wiele atrakcji przygotował z tej okazji Uniwersytet Śląski. Warsztaty edukacyjne "Pi razy drzwi, czyli niezwykła historia liczby Pi" dla gimnazjalistów zorganizowało też Centrum Hewelianum z Gdańska. Jakie były dzieje liczby Pi od starożytnego Egiptu do współczesnej Japonii? Tego mogli dowiedzieć się goście Politechniki Krakowskiej. Ta sama uczelnia przygotowała też wyjątkowy konkurs. Wszyscy chętni mogli wziąć udział w biciu rekordu zapamiętanych cyfr w liczbie Pi. Reguły były bardzo proste. Bez żadnej pomocy - ściągi, kalkulatora i kolegów - należało z pamięci wyrecytować jak najwięcej cyfr po przecinku liczby Pi.

Bezkonkurencyjny okazał się Dawid Wójcik. Student I roku Politechniki Krakowskiej zapamiętał ich aż 1012. Cyfry recytował ponad 10 minut. Natomiast Krzysztof Karniowski zapamiętał 183 cyfry po przecinku. Uczelnia po raz pierwszy zorganizowała zawody w zapamiętywaniu rozwinięcia tej stałej matematycznej. Pierwszy, ale zapewne nie ostatni.