Wszyscy zapłacimy za dziurę budżetową, która pojawiła się w wydatkach państwa - ostrzegają ekonomiści. Mimo to że pod koniec roku firmy prosperują trochę lepiej, to na pewno nie uda się załatać tej dziury z wpływów podatkowych. Pieniędzy brakuje między innymi na świadczenia rodzinne i odprawy emerytalne.

Firmy prosperują lepiej niż wiosną, jednak dochody budżetu rosną powoli. Bo trochę lepiej, to nie znaczy tak dobrze jak przed kryzysem. A wydatki państwa są sztywne. Minister finansów do grudnia nie zdąży już załatać kolejnej dziury. Będzie się musiał zadłużać. Tym razem kreatywnie, bo nie może przekroczyć limitu, jakim jest zapisany w znowelizowanej ustawie deficyt budżetowy.

Jakie ma możliwości?

Albo znowelizować jeszcze raz ustawę, co dałoby się zrobić w trybie "hazardowym", ale mogłoby być samobójstwem politycznym. Albo zadłużać się bez zwiększania deficytu - poprzez samorządy. Ich kredyty nie są oficjalnie wliczane do deficytu budżetowego. Można też w grudniu wstrzymać płatności do OFE. Tylko że wtedy, w styczniu, trzeba będzie im zapłacić i składki, i karne odsetki.