Wybuch w parku w stolicy Turcji, Ankarze. Według najnowszych doniesień zginęły co najmniej 34 osoby a 125 jest rannych. Stan 19 osób jest krytyczny. Siła eksplozji - jak relacjonują świadkowie - była ogromna. Wszystko wskazuje na to, że zamachowiec samobójca zdetonował ładunki wybuchowe umieszczone w samochodzie. Według tureckich władz zamach mogli przeprowadzić radykalni Kurdowie z PKK - Partii Pracujących Kurdystanu.

Wybuch w parku w stolicy Turcji, Ankarze. Według najnowszych doniesień zginęły co najmniej 34 osoby a 125 jest rannych. Stan 19 osób jest krytyczny. Siła eksplozji - jak relacjonują świadkowie - była ogromna. Wszystko wskazuje na to, że zamachowiec samobójca zdetonował ładunki wybuchowe umieszczone w samochodzie. Według tureckich władz zamach mogli przeprowadzić radykalni Kurdowie z PKK - Partii Pracujących Kurdystanu.
W pobliżu miejsca zamachu mieszczą się sąd i siedziby resortów sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych /STR /PAP/EPA

Do zdarzenia doszło w pobliżu przystanku autobusowego. Jak podaje prywatna telewizja NTV, eksplodował samochód wypełniony materiałami wybuchowymi.

Według świadków w wyniku wybuchu spłonęło kilka samochodów. W pobliżu miejsca zamachu mieszczą się sąd i siedziby resortów sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych. Gdy doszło do wybuchu, przed godz. 19 czasu lokalnego (przed godz. 18 w Polsce), teren ten był pełen ludzi.

Ewakuowano plac Kizilay, który jest jednym z głównym węzłów komunikacyjnych stolicy Turcji. Władze obawiały się drugiego ataku.

Według przedstawiciela tureckich sił bezpieczeństwa po wybuchu słychać było odgłosy strzelaniny. Dym, unoszący się nad miejscem wybuchu, widać było z odległości około 2,5 km.

Stacje telewizyjne CNN Turk i NTV poinformowały, że sąd w Ankarze nakazał zablokowanie w Turcji dostępu do Facebooka, Twittera i innych portali społecznosciowych po tym jak pojawiły się na nich zdjęcia dotyczące zamachu.

Do zdarzenia doszło niecały miesiąc po zamachu z użyciem samochodu pułapki w centrum Ankary. Zginęło wówczas 29 osób. Do ataku przyznali się kurdyjscy bojownicy.

Od czerwca ubiegłego Państwo Islamskie przeprowadziło co najmniej cztery zamachy bombowe w Turcji, m.in. w Ankarze i Stambule.

Turcja należy do dowodzonej przez USA koalicji zwalczającej IS w Syrii i Iraku. Walczy też na własnym terenie, w jego części południowo-wschodniej, z bojownikami PKK. W lipcu ubiegłego roku załamały się rozmowy i zerwany został rozejm między bojownikami PKK a tureckimi siłami bezpieczeństwa.

(mpw)