Nad ranem został zatrzymany w Grodnie członek zarządu Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut. Taką informację przekazał na Twitterze szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Od rana trwają przeszukania w mieszkaniach działaczy w Grodnie i polskich szkołach.

"Dziś nad ranem został zatrzymany w Grodnie A. Poczobut. Człowiek prawy i pryncypialny od lat walczący o prawa Polaków na Białorusi, wielokrotnie represjonowany przez reżim Łukaszenki. Członek zarządu Związku Polaków na Białorusi. Andrzej trzymaj się! Nie zostawimy Was!" - napisał na Twitterze Michał Dworczyk.

Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada rozmawiał z opozycyjnym działaczem Pawłem Mażejką, który był przed domem Andrzeja Poczobuta w Grodnie na Dzierżyńskiego. Jak informował nas Mażejka, w mieszkaniu polskiego działacza przed godz. 9 wciąż byli funkcjonariusze milicji i służb. Ani z Poczobutem, ani z jego żoną nie ma kontaktu, milicjanci zagrodzili wejście do bloku - mówi przed godz. 9 rano Mażejka. Zdążyłem podejść do klatki schodowej, dalej mnie nie wpuszczono, bo stali ludzie z zakrytymi twarzami. Z tego rozumiem, że przeszukanie trwa - powiedział nam Mażejka.

Według aktywisty, wszczęcie śledztwa przeciwko Polakom, to kolejne próby podzielenia białoruskiego społeczeństwa. Teraz z miejscowych Polaków, którzy mieszkają tutaj od zawsze, próbują zrobić wrogów państwa białoruskiego - tak naprawdę wrogów łukaszenkowskich - zauważa Mażejka.

Mażejka obawia się, że Andrzej Poczobut po przeszukaniach trafi do aresztu. Wygląda na to, że władza chce pokazać swą stanowczość - dodał.

Po godz. 10 członek Związku Polaków na Białorusi poinformował PAP, że Poczobut został zatrzymany. Został zabrany, lecz nie wiadomo dokąd - poinformował PAP przedstawiciel ZPB, powołując się na żonę Poczobuta.

Po przeszukaniu w domu Ireny Biernackiej, prezes oddziału ZPB w Lidzie, została ona zabrana na komendę milicji. Poinformowała o tym jej córka.

Żona Andrzeja Poczobuta: Zabrali Andrzeja, nie powiedzieli dokąd

Rewizja rozpoczęła się o 8:15 rano (6:15 w Polsce). Weszli funkcjonariusze - niektórzy byli w maskach, niektórzy w kominiarkach - opowiedziała PAP Oksana Poczobut, żona Andrzeja Poczobuta. Poinformowano nas, że rewizja jest związana ze sprawą karą o podżeganie do nienawiści - dodała. Chodzi o punkt 3 artykułu 130 Kodeksu Karnego Białorusi. W czasie rewizji skonfiskowano, jak mówiła Poczobut, wszystkie telefony, komputery, karty bankowe, a także telefony i szkolne komputery dzieci.

Funkcjonariusze sami weszli do mieszkania. Zobaczyliśmy ich już w przedpokoju, powiedzieli, że "było otwarte". Wcześniej syn wychodził do szkoły - powiedziała żona aktywisty. Sporządzono protokół i zabrali go (męża), ale nie powiedzieli dokąd. Nie chcieli czekać na adwokata. Stwierdzili, że jeśli nie przedstawimy podpisanej umowy z adwokatem, to nie będą czekać - wskazała.

Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, Andrzej Poczobut został zabrany do jednostki milicji, gdzie ma być przesłuchiwany. Funkcjonariusze dali mu też do zrozumienia, że trafi do aresztu. Pozwolili mu zabrać ze sobą rzeczy, które niezbędne będą w więzieniu - mówił RMF FM białoruski dziennikarz Paweł Mażejka.

Funkcjonariusze nagrywali rewizję kamerą. Oprócz tego jeden z nich nagrywał wszystko telefonem komórkowym - dodała.

Oksana Poczobut poinformowała, że gdy trwała rewizja, zdążyła zebrać rzeczy osobiste dla męża, w tym komplet bielizny, ubrania oraz leki na serce. Oświadczono jej, że mąż został zatrzymany, jednak nie podano, jaki ma status.

Zarzuty dla Andżeliki Borys, rewizje w domach ZPB

Rano białoruska prokuratura generalna poinformowała o wszczęciu postępowania karnego wobec prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys. W siedzibie ZPB w Grodnie oraz w mieszkaniach działaczy trwają przeszukania.

Sprawa karna wobec Borys i "innych osób", jak informuje prokuratura dotyczy podżegania do nienawiści na tle narodowościowym i religijnym, a także "rehabilitacji nazizmu". Według komunikatu prokuratury generalnej chodzi o organizowanie w okresie od 2018 r. "szeregu nielegalnych przedsięwzięć masowych z udziałem niepełnoletnich, w czasie których czczono uczestników band antysowieckich działających w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i po jej zakończeniu".

"Dokonywali oni grabieży i zabójstw ludności cywilnej, niszczenia majątku. Ich działania miały na celu rehabilitację nazizmu i usprawiedliwienie ludobójstwa narodu białoruskiego" - twierdzi prokuratura.

Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, za zarzuty, które mogą być postawione działaczom ZPB, grozi od 5 do 12 lat więzienia

Nasz dziennikarz rozmawiał z Andrzejem Pisalnikiem - ostatnim z członków zarządu Związku, u którego nie było rewizji. Pisalnik bierze pod uwagę, że do niego też przyjdzie milicja. Na razie z informacji, które zebrał wynika, że przeszukania trwają u Ireny Biernackiej w Lidzie, którą zabrano już na posterunek, a także Marii Tiszkowskiej w Wołkowysku. 

Przeszukania w mieszkaniu u Andrzeja Poczobuta w Grodnie już się zakończyły.

Władzom się nie podoba, że Związek Polaków na Białorusi pielęgnuje pamięć o żołnierzach wyklętych i organizuje uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych - tłumaczy Pisalnik. 

Dworczyk: Chodzi o zastraszenie mniejszości polskiej

O sprawę zarzutów dla Poczobuta był rano pytany w TVN24 szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Zaznaczył, że nie ma jeszcze oficjalnych informacji, ale "z tego, co mówią jego przyjaciele, którzy mieli krótki kontakt z żoną, ma rzekomo mieć postawione zarzuty dotyczące wzniecania waśni pomiędzy narodowościami". To poważny zarzut, zagrożony wysoką karą pozbawienia wolności, ale musimy czekać na oficjalne informacje - powtórzył.

Szef KPRM przypomniał, że Poczobut jest od lat bardzo zaangażowany w działania na rzecz mniejszości polskiej. Był już wielokrotnie zatrzymywany, przesłuchiwany, kilkakrotnie był w areszcie ze względu na swoją działalność, ale jest to człowiek niezwykle prawy i pryncypialny i też bardzo odważny. Natomiast ten sposób działania i zarzuty - jeśli się potwierdzą - ewidentnie są dowodem na to, że chodzi o bardzo silne zastraszenie działaczy Związku Polaków na Białorusi, mniejszości polskiej - zwrócił uwagę. Dodał, że Poczobut "od lat relacjonuje - jako dziennikarz również - sytuację wewnątrz kraju, nie boi się odważnych opinii". Myślę, że to wszystko czyni go takim szczególnym zagrożeniem w oczach reżimu i pewnie dlatego też w niego tak ostre działania zostały wymierzone - ocenił.

Dworczyk poinformował też, że "w mediach białoruskich w ostatnich tygodniach trwa nagonka na mniejszość polską". Są emitowane materiały, które ewidentnie mają budować napięcie między Polakami a Białorusinami. W tych materiałach w bardzo niekorzystnym świetle przedstawiani są zarówno Polacy mieszkający na Białorusi, jak i sama Polska. Przypominane są różne historyczne napięcia - wyjaśnił szef KPRM.

Jaka jest reakcja polskich władz?

Sędzia, który skazał szefową Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys na 15 dni aresztu będzie w czwartek objęty bezterminowym zakazem wjazdu do Polski - poinformował szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Podkreślił, że premier Mateusz Morawiecki na posiedzeniu Rady Europejskiej "podniesie temat represji wobec polskiej mniejszości na Białorusi".

Dworczyk podkreślił, że każdy białoruski urzędnik i każda osoba, która będzie angażowała się w represje wobec polskiej mniejszości na Białorusi "poniesie konsekwencje".

W tej chwili przygotowujemy plan kroków, których celem jest pomóc tym osobom, które są poszkodowane - poinformował szef KPRM. Liczymy też na solidarność naszych partnerów europejskich, zgody na prześladowanie osób tylko ze względu na to, że są narodowości polskiej, absolutnie być nie może - podkreślił.

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Grzegorz Kwolek, w związku z porannymi wydarzeniami na Białorusi na razie polskie MSZ ograniczyło się do ogólnikowego stanowiska jednego z wiceministrów. Marcin Przydacz zapewnia, że w siedzibie Związku jest konsul, który będzie interweniował. MSZ obiecuje, że sprawa Poczobuta i innych Polaków nie pozostanie bez reakcji i apeluje do władz w Mińsku o zatrzymanie represji.

Stałe Przedstawicielstwo RP przy Unii Europejskiej zaapelowało do instytucji unijnych o zdecydowane działania na rzecz demokratycznej Białorusi.

"Dziś w Grodnie aresztowano Andrzeja Poczobuta, członka zarządu Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza. Ponawiamy apel do instytucji UE o zdecydowane działania na rzecz demokratycznej Białorusi. Represje reżimu Łukaszenki muszą się skończyć" - napisało Stałe Przedstawicielstwo na Twitterze.

Andżelika Borys skazana na 15 dni aresztu

Wczoraj na 15 dni aresztu została skazana Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi. Wyrok usłyszała za organizację "nielegalnej imprezy masowej". Za taką władze uznały tradycyjny doroczny jarmark Grodzieńskie Kaziuki.

Rozprawa sądowa odbyła się w areszcie w Grodnie - w tym celu na miejsce przybył wyjazdowy zespół sądowy. Borys zamierza zaskarżyć wyrok.

Prezes ZPB sądzona była z artykułu, który mówi o złamaniu przepisów, dotyczących organizacji imprez masowych. Została zatrzymana we wtorek i doprowadzona na komendę milicji w Grodnie. Następnie przewieziono ją do aresztu.

"Kaziuki były jedynie pretekstem"

Władze ZPB uznały wczoraj w oświadczeniu, że bezpodstawne zatrzymanie Andżeliki Borys służy "zastraszaniu całego środowiska polskiej mniejszości na Białorusi".

Andrzej Poczobut mówił wczoraj, że "Kaziuki były jedynie pretekstem" w narastającej na Białorusi kampanii o antypolskim charakterze. Poczobut podkreślał, że "Alaksandr Łukaszenka próbuje odwrócić uwagę społeczeństwa od kryzysu politycznego i ciężkiej sytuacji gospodarczej Białorusi i uznał Polskę za wygodnego i łatwego wroga".

ZPB to największa na Białorusi organizacja mniejszości polskiej. W 2005 r. władze Białorusi pozbawiły ją rejestracji.

"Nie zgadzamy się na takie traktowanie Polaków"

W obronie prezes ZPB i polskiej mniejszości na Białorusi MSZ RP wydało we wtorek oświadczenie, w którym oceniło, że "działania władz białoruskich są sprzeczne z międzynarodowymi zobowiązaniami Białorusi dotyczącymi ochrony mniejszości narodowych oraz dwustronnymi zobowiązaniami polsko-białoruskimi dotyczącymi ochrony mniejszości polskiej".

"Aresztowanie wybranej kilka dni temu na kolejną kadencję pani Andżeliki Borys jest tożsame z rugowaniem polskości i uderza nie tylko w dobre stosunki z Polską, ale godzi też w białoruską tradycyjną wielokulturowość. Apelujemy o jak najszybsze zwolnienie Prezes Związku Polaków na Białorusi i zaprzestanie arbitralnych prześladowań przedstawicieli mniejszości polskiej" - napisano w komunikacie.

Z kolei premier Mateusz Morawiecki zapowiedział wczoraj, że o sprawie zatrzymania Andżeliki Borys będzie rozmawiał z unijnymi liderami podczas rozpoczynającego się dziś dwudniowego posiedzenia Rady Europejskiej.

Nie zgadzamy się na takie traktowanie Polaków, na branie tego typu właściwie zakładników, tak można powiedzieć o tego typu działaniu, które władze białoruskie stosują na coraz szerszą skalę. Jest to działanie absolutnie niezgodne z jakimikolwiek standardami międzynarodowymi" - podkreślił w środowym oświadczeniu szef polskiego rządu.