Mowa o Anicie Błochowiak. Posłanka SLD otrzymała od łódzkiego CBŚ poufne informacje dotyczące śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy przetargu organizowanego przez pabianicki magistrat na remont miejskich ulic.

Nieoficjalnie mówi się, że przetarg mógł być ustawiony pod firmę, która miała finansować kampanię wyborczą Sojuszu w Pabianicach, z których pochodzi posłanka SLD. Pikanterii sprawie nadaje fakt, że nazwisko posłanki wymieniane było w kontekście tej sprawy. Dlatego też pabianicka prokuratura będzie teraz wyjaśniać, co dokładnie i dlaczego napisano do posłanki. CBŚ nie widzi w tym fakcie nic zdrożnego.

Prokuratura stwierdziła, że w tzw. aferze pabianickiej zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa. Prokuratura Rejonowa w Pabianicach prowadzi stosowne postępowanie karne. Oznacza to ni mniej ni więcej tylko to, że gospodarzem tego postępowania jest prokurator i stąd wszelkie informacje o tym postępowaniu, jego ustaleniach, o potencjalnych wynikach, kierunkach należą do dyspozycji prokuratora - mówi Kazimierz Olejnik.

Prokurator od razu jednak dodaje, że nie zna szczegółów policyjnego dochodzenia i nie będzie komentował korespondencji pani poseł i przedstawicieli CBŚ. Tych szczegółów nie zna jednak także prokurator prowadzący śledztwo w Pabianicach. Krzysztof Andukowicz w rozmowie z RMF podkreślił, że dopiero wystąpi do policji o udostępnienie materiałów. Na pytanie, czy ktoś z CBŚ przed sporządzeniem notatki dla pani Błochowiak pytał o zdanie prokuraturę, odpowiada krótko: nie.

Szef łódzkiego CBŚ stwierdził na to, że policja ma prawo prowadzić własne śledztwo na własny użytek. Poza tym – jak twierdzi – w liście do Anity Błochowiak nie ujawniono żadnej tajemnicy państwowej ani żadnych szczegółów operacyjnych. I tyle.

22:30