Choć od końca drugiej wojny światowej minęło już prawie 56 lat, na Pomorzu wciąż dewastowane są niemieckie cmentarze, na których chowano ludność mieszkającą na Pomorzu.

Wice-szef mniejszości niemieckiej w Gdańsku, Gerard Olter mówi sieci RMF FM, że Niemcy w Polsce są bezsilni, mogą jedynie prosić władze lokalne o opiekę nad nekropoliami. Takimi miejscami powinny zajmować się gminy, ale urzędnicy nie widzą problemu ponieważ cmentarze i grobowce zostały zlikwidowane już w latach ‘60 i ’70. Gdy Pomorze powróciło do Polski, nowe władze starały się niszczyć wszelki ślad po byłych mieszkańcach – takim niewygodnym problemem były cmentarze. W tym czasie dochodziło nawet do utwardzania dróg płytami nagrobnymi. Nikt nie potępiał tych praktyk. Konsekwencje tego odczuwamy do teraz, bo mieszkańcy Pomorza nie szanują niemieckich cmentarzy, które ocalały. Są one ograbiane, metalowe krzyże są sprzedawane w składowiskach złomu. Jednak na Pomorzu przetrwały pojedyncze groby, a nawet cmentarze. Opiekują się nimi, oczywiście w miarę możliwości potomkowie zmarłych. Gmina w Przechlewie sprowadziła rejestr takich grobów, ale jak powiedział Zbigniew Ciesielski dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej, całe cmentarze nie będą odnawiane. Obecnie sytuacja cmentarzy najdrastyczniej wygląda się w Gdańsku, niegdyś w Wolnym Mieście, gdzie mieszało ponad 400 tysięcy Niemców. Dziś z wielu poniemieckich cmentarzy zostały szczątki jednego. Pomimo, że jest ich tak niewiele, cmentarze wciąż są dewastowane, ostatnim przykładem na to mogą być wydarzenia w Płaszczycy, gdzie porozbijano trumny i porozrzucano kości. Wszystko wskazuje na to, że grobowce będą dewastowane ilekroć ktoś zdecyduje się, że coś z nich jeszcze można ukraść. Takich przykładów jest coraz mniej tylko dlatego, że cmentarzy do plądrowania, także jest coraz mniej.

12:40