Lalki z Cepelii, kiełbasa i wódka - to niezmienny od wielu lat obraz Polski za granicą. Nasz kraj wciąż nie może doczekać się skutecznej i nowoczesnej promocji, choć odpowiedzialnych jest za to kilkadziesiąt instytucji.

W przeciwieństwie do sąsiadów z południa, którzy odsetkiem przyciąganych inwestycji i turystów biją nas na głowę, promocja Polski jest na mizernym poziomie.

A za kreowanie naszego wizerunku teoretycznie odpowiada prawdziwa armia urzędników zatrudnionych w dziesiątkach instytucji, m.in. Ministerstwo spraw Zagranicznych, Ministerstwo Kultury, Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Edukacji… Posłuchaj relacji Mikołaja Janowskiego:

Na przykładzie pokażemy, jak Polska promuje się poza granicami. Włosi, którzy ostatnio coraz chętniej podróżują, na swojej mapie wyjazdów nie zaznaczają jednak Polski. Dlaczego? O tym z Rzymu w relacji naszej korespondentki Agnieszki Milczarz.

Trudno policzyć, ile Polska wydała w zeszłym roku na promocję - przyznaje Marcin Kaszuba, wiceprezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Ale od razu dodaje, że te środki nie są wciąż wystarczające, bo Czechy wydają na ten cel trzy razy więcej.

Na promocję polskiej gospodarki wydaliśmy w ostatnich trzech latach równowartość zamieszczenia trzech stron w "Rzeczpospolitej”, czyli nie można tu mówić o sukcesie - mówi Kaszuba. Ale przewidywana jest nowa kampania promocja październikowa. Nasz kraj promuje w sumie kilkadziesiąt instytucji…