No to sobie chłopcy postrzelali i pobiegali. W pięknych okolicznościach przyrody, nad Wisłą, na grudziądzkich błoniach. Wśród tysięcy (nie żartuję) widzów odbyło się wojskowe ćwiczenie w ramach operacji OPAL 2007.

Z kryptonimem tym zetknąłem się już ponad 10 lat temu. Byłem wówczas na poligonie w Drawsku Pomorskim. Przez tydzień przyglądałem się wojsku ćwiczącemu na poligonie. Nie były to oczywiście manewry na miarę Układu Warszawskiego (takie też miałem okazję obserwować, tyle że zupełnie przypadkowo i niezbyt świadomie jeszcze - choć pamiętam, że widziałem żołnierzy radzieckich i NRD-owskich). Te sprzed 10-ciu lat były jednak także okazałe. Z bardziej widowiskowych obrazków utkwiło mi w pamięci nocne strzelania (przypominało to nieco sylwestrową zabawę), forsowanie rzeki (piękny nalot śmigłowców Mi-24 z Inowrocławia) oraz karkołomne tory psychologiczne dla zwiadowców (podziemne labirynty, wiszące mosty, podwodne przejścia). Wówczas wojsko dopiero chyliło się ku upadkowi. Żołnierzy na poligonie było sporo (około 2 tysięcy). Nie żałowano amunicji. Z bigiem lat jednak OPAL był coraz mniejszy i nie tak widowiskowy.

Kiedy więc zaproszono mnie do obejrzenia przeprawy przez Wisłę pod Grudziądzem w ramach OPAL(a) 2007 ntychmiast ię rozżewniłem i zaproszenie z ochotą przyjąłem.

Nic dziwnego, że wzdłuż brzegu Wisły ustawiło się tysiące ludzi. Grudziądz niegdyś był miastem wojska. Stacjonowało tu zdaje się kilkanaście jednostek. Dziś zostały chyba tylko trzy.

Autora ćwiczeń (pomnego zapewne świetnych tradycji wojskowych Grudziądza i pamiętającego niewątpliwie potężne ćwiczenia pewnie jeszcze z czasów Układu Warszawskiego) poniosła nieco fantazja. Oto co wymyślił.

Wojska Wislandii (to taka wojskowa maniera, by ćwiczącym nadawać nazwy nieistniejących państw)... Zresztą niech opowie o tym rzecznik prasowy POW mjr Marek Chmiel:

Ludzi patrzących na wojsko napełniała duma. Żołnierze odpierali co rusz nawałę wyimaginowanych dywersantów. Kolumny wojskowych ciężarówek wypełnionych wszelakim dobrem pokonywały most pontonowy pracowicie spięty przez saperów.

Zgromadzone na specjalnie w tym celu zbudowanej estradzie VIP-y podziwiały paradę zgromadzonego na nadwiślańskich błoniach sprzętu. Na dodatek przygrywała wojskowa orkiestra! To co w święto wojska widzieli warszawiacy to musiał być wstęp do nowej polityki wojska. Być bliżej ludzi, nawet na poligonie - brzmi zdaje się hasło wojskowych strategów.

Przy okazji ćwiczeń, w tłumie zachwyconych widzów, swój namiot rozbiła Wojskowa Komenda Uzupełnień i... mamiła: