Dwie godziny zajął policjantom z Bytowa w pomorskiem pościg za samochodem, który prowadził ich pijany kolega. Sierżantowi sztabowemu Henrykowi P. towarzyszył drugi funkcjonariusz, również pod wpływem alkoholu. To kolejny skandal z pijanymi policjantami w tym regionie. Przed dwoma tygodniami w Ustce zatrzymano pijaną rzecznik słupskiej policji.

Henryk P. jechał swoim prywatnym autem, uderzył w małego fiata, po czym próbował uciec z miejsca wypadku. Zatrzymano go dopiero po pościgu. Policjant miał promil alkoholu w wydychanym powietrzu. "Otrzymaliśmy zgłoszenie o kolizji przy ul. Gdańskiej w Bytowie. Prywatna toyota jednego z naszych funkcjonariuszy wjechała w malucha, a on sam uciekł z miejsca wypadku. Po kilku godzinach zatrzymaliśmy go i wraz z kolegą. Obaj byli pijani. Zachodzi prawdopodobieństwo, że podczas zdarzenie byli także nietrzeźwi" - powiedział Zdzisław Skorwider, zastępca komendanta policji w Bytowie (Pomorskie). Co ciekawe, obaj zatrzymani pracowali w wydziale ruchu drogowego. Teraz stracą pracę, bowiem wobec nich już wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Henryk P., który prowadził samochód, pracuje w policji od jedenastu lat, a jego pijany kolega od sześciu. W obu przypadkach to za krótki okres, aby funkcjonariusze mogli przejść na emeryturę. Według przełożonych nigdy nie było uwag do ich pracy. Zwolnienie to nie jedyna konsekwencja wybryku pijanych policjantów. Sprawę wyjaśnia także prokuratura. Prowadzący samochód prawdopodobnie stanie przed sądem i grozi mu do dziesięciu lat więzienia. To już kolejny skandal z pijanymi policjantami na wybrzeżu środkowym. Przed dwoma tygodniami w Ustce zatrzymano pijaną rzecznik słupskiej policji. Policjantka miała w wydychanym powietrzu ponad trzy promile alkoholu. Wobec niej także toczy się postępowania prokuratorskie i dyscyplinarne.

foto RMF FM

12:10