Nielegalny wyrób i posiadanie "urządzenia wybuchowego" - taki zarzut postawiono 22-letniemu Jarosławowi R., podejrzanemu o pozostawienie paczki z trotylem na Dworcu Centralnym w Warszawie. Grozi mu osiem lat więzienia. Dzisiaj policja przekaże do prokuratury materiały z wnioskiem o aresztowanie 22-latka. Policja wie już kto miał odebrać bombę.

300-gramowy ładunek odkrył przedwczoraj wieczorem patrol policji. Leżał niedaleko schowków na bagaże. Wczoraj rano policja ujawniła, że zatrzymała mężczyznę, podejrzanego o pozostawienie ładunku na dworcu: "Całą noc działała grupa z wydziału do zwalczania terroru kryminalnego. Dzięki tej pracy, dzięki różnym informacjom, dzięki również temu, że na Dworcu Centralnym mamy kamery udało nam się ustalić osobę, która przyniosła i położyła paczkę. Ustaliliśmy, że paczka nie była podłożona na Dworzec Centralny, tylko była przenoszona i dlatego tam postawiona. Nie była to próba zamachu na pasażerów" – powiedział komisarz Dariusz Janas, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. Po południu policja już wiedziała kto miał odebrać bombę: "Znamy już dane osób, które miały odebrać bombę. W tej chwili trwają poszukiwania osób, które miały tę bombę od niego otrzymać. Ustalamy również dla kogo ten ładunek był przeznaczony, czyli kto miał być ofiarą. Czynności są w toku więc na tym etapie nic więcej powiedzieć nie mogę” - powiedział Janas. 22-letniemu Jarosławowi R., któremu postawiono zarzut nielegalnego wyrobu i posiadania "urządzenia wybuchowego" grozi do ośmiu lat więzienia. W czyje ręce miała trafić bomba? O tym w relacji warszawskiego reportera radia RMF FM Romana Osicy:

W paczce znalezionej na Dworcu Centralnym były - poza ok. 300 gramami trotylu - kable i metalowe tuleje. Część dworca zamknięto. "Akcja trwała krótko - tak, że niektórzy pasażerowie na dworcu nie zauważyli, że w ogóle coś się działo" - podkreślił Janas. W specjalnym pojemniku paczkę przewieziono na poligon w podwarszawskim Kazuniu, gdzie ładunek zdetonowano. Dodajmy, Dworzec Centralny jest całodobowo monitorowany przez kilkadziesiąt kamer. Według Leszka Ruty, dyrektora kwalifikowanych przewozów pasażerskich na Dworcu Centralnym praktycznie nie ma miejsca, które byłoby niewidoczne dla oka kamery:

Tymczasem nadinspektor Adam Rapacki, który nadzoruje prace Centralnego Biura Śledczego uspokaja. Jego zdaniem w Polsce nie można mówić o terroryzmie. W rozmowie z siecią RMF FM, Rapacki przyznał jednak, że w naszym kraju pojawiła się nowa profesja - konstruktor bomb. "Pojawia nam się pewna grupa specjalistów, którzy posiadają umiejętności konstruowania bomb - byli pracownicy wojska, żołnierze, również w pewnym zakresie pojawiają się tam antyterroryści. Są to ludzie, którzy posiadają pewne umiejętności specjalistyczne i te umiejętności niestety wykorzystują na użytek grup przestępczych" - powiedział nadinspektor. Dodał także, że prezydentowi Stanów Zjednoczonych, który w piątek przyjedzie do Polski, nie spadnie nawet włos z głowy. "Polscy stróże prawa są przygotowani na każdą ewentualność" – powiedział.

foto Archiwum RMF FM

06:35