Dwaj bracia z Głuchołaz na Opolszczyźnie są oskarżeni o brutalne zamordowanie trzech kobiet na niemieckiej farmie Bosenhof we wrześniu 2000 roku. Jak się okazało, morderstwo zaplanował Rupert S., mąż jednej z kobiet. "Mokrą robotę" zlecił Polakom pracującym na farmie.

Kobiety, ktorym poderżnięto gardła, zginęły w odstępie zaledwie kwadransa. Ślady pozostawione na miejscu zbrodnii jednoznacznie wskazywały na Polaków. Znaleziono odciski palców i ślady krwi należące właśnie do braci, którzy w pośpiechu jeszcze tego samego dnia uciekli z Niemiec. Nie było jednak motywu. Niemieccy policjanci ustalili, że za całą sprawą stoi mąż jednej z kobiet, który chciał zagarnąć majątek żony. W ubiegłym roku niemiecki sąd skazał go na dożywocie. „Strona niemiecka najpierw czyniła usiłowania w tym kierunku, aby sprawców polskich osądzić wraz ze sprawcami niemieckimi. Jednakże nasze przepisy nie zezwalają na ekstradycję obywateli polskich, stąd śledztwo zostało przeprowadzone tu i odpowiedzą przed polskim sądem” – powiedział Roman Wawrzynek, rzecznik opolskiej prokuratury. Jak dodaje, nie ma jednoznacznych dowodów obciążających braci. Grozi im dożywocie, a oskarżeni nie przyznają się do winy.

13:05