Kontrole czasu pracy, tachografów, dokumentów przewozowych i stanu technicznego samochodów - to zaledwie część uprawnień pracowników Inspekcji Transportu Drogowego. Inspektorzy wyruszyli na polskie drogi tydzień temu. Na kierowców łamiących przepisy polują głównie na trasach przelotowych. Ci więc, aby uniknąć kontroli, jeżdżą bocznymi drogami.

Kierowcy wybierają mniej uczęszczane trasy, gdyż tam jeszcze nikt kontrolerów nie widział. Chcą w ten sposób przechytrzyć inspektorów. Wszak – jak mówi większość przewoźników – aby zarobić sensowne, trzeba jeździć non stop, czyli łamać przepisy.

Kierowcy skarżą się, iż nawet jeśli chcieliby przestrzegać prawa, to nikt nic nie robi, aby im w tym pomóc. Nadal wiele jest tras, gdzie brakuje miejsc parkingowych i nie ma gdzie odpocząć.

Przewoźnicy uważają, że wprowadzono przepisy, które wkrótce zabiją polski transport; zostaną wyeliminowane stare samochody ciężarowe dziś wykonujące „czarną robotę”. Czy któryś z inspektorów jest w stanie mi powiedzieć, jakie inne auto jest w stanie jeździć po osie w błocie - żalił się kierowca kamaza.

Inny zarzut stawiany pracownikom ITD to zbyt długo trwające kontrole pojazdów.

Inspektorzy są potrzebni – tego faktu nikt nie neguje, ale jaki sens ma ich praca, jeśli sprawdzenie jednego auta trwa nawet godzinę.

Sprawą zajmował się reporter RMF, Witold Odrobina. Posłuchaj jego relacji:

Foto: Witold Odrobina RMF Kraków

17:30