Kuratoria oświaty ostrzegają dyrektorów szkół przed prawdopodobną próbą wyłudzenia pieniędzy. Firma ze Śląska rozsyła do szkół pisma, w których domaga się zapłaty za korzystanie z pracowni komputerowych instalowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Chodzi o odpłatność za adresy do których podłączają się komputery w pracowniach. Firma uważa, że to zewnętrzne adresy internetowe, ze które trzeba płacić roczny abonament. Kuratoria i specjaliści twierdzą, że to adresy wewnętrzne i o żadnych opłatach nie może być mowy.

Komputery w szkołach pracują w lokalnej sieci. Każdy z nich loguje się do tak zwanej domeny, jej adres to najczęściej sbsmen.edu.pl. Problem polega na tym, że firma, która domaga się pieniędzy zarejestrowała taką samą domenę, ale w internecie, czyli po prostu adres, który możemy wpisać w przeglądarce. Za to rzeczywiście trzeba płacić abonament, ale specjaliści, w tym informatycy kuratoriów tłumaczą, że wewnętrzne domeny w szkolnych pracowniach nie mają nic wspólnego z zewnętrznym adresem internetowym.

Już 2 kuratoria ostrzegają przed próbą wyłudzenia pieniędzy. Firma w swoich pismach domaga się zapłaty ponad 130 złotych w ciągu roku i straszy odcięciem internetu jeśli pieniądze nie wpłyną. To ewidentna próba oszustwa - twierdzi internetowy ekspert Piotr Konieczny.

Właściciel firmy w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem nie ukrywał, że znał wcześniej nazwy szkolnych domen. Jego firma zajmuje się bowiem m.in. instalowaniem szkolnych sieci komputerowych. Sieci zakładano kilka lat temu, a nazwę domeny firma zastrzegła wiosną ubiegłego roku. Każdy obywatel, każda firma może sobie zarejestrować dowolną domenę, która jest domeną wolną - stwierdził. Szkolne sieci komputerowe mają tę samą domenę, bo to inicjatywa resortu edukacji, który jednak ostatecznie takiej nazwy nie zastrzegł. O tym również wiedział właściciel firmy informatycznej.