Strażacy cały czas przeszukują miejsce największej od lat tragedii w Peru. W stolicy kraju, Limie spaliło się centrum handlowe i okoliczne budynki. Jak dotąd z pogorzeliska wydobyto 80 ciał, jednak są obawy, że ofiar może być więcej niż 120. Co najmniej 200 osób zostało rannych.

Pożar wywołały eksplozje fejerwerków i to jak się okazuje nie w samym centrum handlowym, ale na ulicy obok. Uliczny sprzedawca chciał zaprezentować klientowi sztuczne ognie, odpalił fajerwerki i wtedy wybuchł potężny pożar. Ogień wybuchł ok. godz. 20.00 czasu miejscowego, do północy (6.00 czasu warszawskiego) udało się go ugasić. Wiele osób nadal nie może odnaleźć swoich bliskich, którzy byli wieczorem w zatłoczonym centrum handlowym Limy. Lokalne media podawały, że ogień odciął drogę ucieczki wielu ludziom, którzy znajdowali się na górnych piętrach. Pożar ogarnął kilka domów w sąsiedztwie, w zabytkowej części miasta. Spłonęło również kilkanaście zaparkowanych w pobliżu samochodów. Peruwiańskie radio nadaje apele o pomoc, leki i oddawanie krwi na rzecz poszkodowanych. Pewna kobieta powiedziała, że w pożarze zginęła jej siostra, która osierociła 7 dzieci. W całym Peru ogłoszono dwudniową żałobę narodową. Prezydent Peru Alejandro Toledo na wieść o tragedii przerwał podróż po północnych prowincjach kraju i wrócił do Limy. Ogłosił już niedzielę i poniedziałek dniami żałoby narodowej, a także wprowadził natychmiastowy zakaz sprzedaży i sprowadzania fajerwerków.

Ze względu na szczególną wartość historyczną zabytkowe centrum Limy jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

10:10