"Wyszli wszyscy członkowie ekipy rosyjskiej, czyli 10 osób oraz 3 osoby od nas. Plan jest taki, że my również z bazy jutro ruszamy bezpośrednio do obozu pierwszego. My, czyli ja i Alex Txikon razem z Nepalczykami" - mówi tylko dla RMF FM z bazy pod K2 Paweł Dunaj. Białostoczanin bierze udział w międzynarodowej, kierowanej przez Baska, wyprawie na ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik. Himalaiści wyruszyli w górę po kilkunastu dniach złej pogody. Z najmocniejszą wichurą walczyli w tym tygodniu. "W samej bazie mieliśmy prawie 110 km/h" - wyjaśnia Dunaj. Obie ekspedycje wkraczają w decydującą fazę przed końcem zimy. "Prawda jest taka, że ile razy coś zaplanowaliśmy, wyjście do jakiegoś obozu, to wszystko było na nic, bo pogoda i tak wszystko weryfikowała. Chodzi o to, żeby cisnąć jak najwyżej" - mówi Polak w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem.

Michał Rodak: Po długim okresie złej pogody, dziś zespoły z obu wypraw wyszły w górę. Ile osób w sumie ruszyło?

Paweł Dunaj: Między godziną 13-14 (9-10 polskiego czasu - przyp. red.) wyszli wszyscy członkowie ekipy rosyjskiej. Fajnie to wyglądało, prawie jak karawana. 10 osób z wielkimi plecakami, więc chyba szykują się na długie oblężenie. Od nas wyszły 3 osoby. Może nie torować, bo już przetorowana jest droga do ABC przez Rosjan, ale zobaczyć jak jest po wichurze, która była. W samej bazie mieliśmy prawie 110 km/h. Poszli więc jako pierwsi sprawdzić czy w ogóle jeszcze w ABC stoi namiot i czy nie wywiało rzeczy. Będą próbowali jutro z samego rana też ruszać do C1. Plan jest taki, że my również z bazy jutro ruszamy bezpośrednio do obozu pierwszego. My, czyli ja i Alex razem z Nepalczykami. 

Czyli dzisiaj z waszego zespołu poszli Felix Criado i Ignacio de Zuloaga, a kto jest trzeci?

Doktor Josep (Sanchis, lekarz wyprawowy - przyp. red.).

A wy jutro z samego rana wyruszycie w 7 osób?

Dokładnie tak. Bezpośrednio do C1, żeby już nie spać w ABC. By nie tracić czasu i sił w ABC, ciśniemy prosto z bazy do C1.

I w kolejnych dniach będziecie się wspinać w stronę obozu trzeciego, czyli około 7300 metrów...

Wiesz, prognoza jest optymistyczna, ale to jest tak, że według niektórych meteorologów, niektórych prognoz ma być 3-4 dni okna pogodowego, według innych w ogóle okna nie będzie, a jeszcze inne pokazują 2 dni. Prawda jest taka, że ile razy coś zaplanowaliśmy, wyjście do jakiegoś obozu, to wszystko było na nic, bo pogoda i tak wszystko weryfikowała. Chodzi o to, żeby cisnąć jak najwyżej - założyć "dwójkę", założyć "trójkę", a kto wie, czy nawet by nie starczyło sił na "czwórkę".

Pytanie też, jak wygląda sytuacja u góry po ostatniej wichurze.

My mieliśmy tylko założony obóz pierwszy, chłopaki ostatecznie nie zdążyli postawić dwójki, więc przed samym zejściem do bazy wszystko zostało złożone w depozyty, tak jak i Rosjanie zrobili. Ale dzisiaj ci, którzy składali ten depozyt mówili, że nie wiedzą, czy na pewno dokładnie to zrobili, a jak u nas w bazie wiało do 110 km/h, to tam mogło być i około 200 km/h. Przekonamy się... Po to poszły 3 osoby wcześniej, żeby dać znać w razie czego wcześniej na radiu.

Właśnie, a uderzenie wichury już za wami. Wcześniej wiele osób mogło sobie żartować z postawionych w bazie igloo, z wybudowanego potem muru ze śniegu, osłaniającego od wiatru, ale wszystko to zadziałało.

Sam też się śmieję z igloo, jak to w ogóle brzmi, ale powiem ci, że po tej wichurze były pozrywane plandeki z namiotów, namioty niektóre były położone... Choć jeszcze wiało dość mocno, ja wstałem, a wszyscy w bazie jacyś zmęczeni, zaspani, z podkrążonymi oczami. Pytałem co się stało, a oni odpowiedzieli, że nie spali całą noc. Mówię: "Jak to nie spaliście całą noc?", a oni: "Trzymaliśmy namioty". Mówię o obsłudze, osobach, które spały w namiotach, a ci którzy spali w igloo, totalnie nawet nic nie słyszeli, że była wichura. Śmiechy, żarty... Ja rozumiem, że ludzie mogą się pośmiać, ale fakt faktem, że od początku wyprawy śpię w bazie jak małe dziecko. Coś niesamowitego, tyle mogę powiedzieć.

Dzięki temu macie dobrą regenerację i możecie teraz działać.

Regeneracja jest taka, że aż się człowiek nudzi w tej bazie. Choć ponoć i tak mamy lepszą pogodę niż nasza ekipa z PHZ miała rok temu... Ale to prawda, regeneracja - jeżeli chodzi o sen u osób, które śpią w igloo - naprawdę jest bombowa.

Ale rzeczywiście siedzieliście teraz 2 czy nawet 3 tygodnie w bazie. Chyba już rzeczywiście nie ma czym się zająć. Książki pewnie wszystkie przeczytane.

I Waldek Kowalewski mi zostawił książki, i Marek Klonowski zostawił. Wszystko praktycznie po 4-5 dniach było przeczytane. Teraz tylko każdy wymienia się tym, co ma w telefonie, jakimiś filmami i tak to wygląda. Już naprawdę nie ma co robić, byle tylko od rana do wieczora.

Hiszpańskiego trzeba się zacząć uczyć.

Gdyby był jakiś słownik, można by było. Parę słów oczywiście poznałem, typu "manana, manana", bo tu wszystko jest jutro...

...a jutro wychodzicie, więc powodzenia i oby pogoda sprzyjała!

Opracowanie: