Ukraiński parlament przyjął w czwartek wieczorem uchwałę zakazującą prowadzenia na terytorium państwa operacji antyterrorystycznej. Według opozycji, tylko w czwartek zginęło w Kijowie ponad 70 osób. "Po tym, co się stało, wszystko jest w rękach narodu ukraińskiego. Ludzie już się nie cofną, są zdecydowani na wszystko" - ocenia specjalista ds. Ukrainy Adrian Karatnycky.

W czwartek późnym wieczorem ukraińskie Ministerstwo Zdrowia podało swoją wersję bilansu ofiar. Według resortu, od wtorku w starciach między demonstrantami i milicją w Kijowie zginęło 75 osób, a 76 znajduje się w szpitalach w stanie ciężkim.

Inną liczbę poszkodowanych podały służby medyczne opozycji. Doktor Ołeh Musij, koordynujący działania ekipy medycznej antyrządowych demonstrantów, poinformował, że w czwartkowych starciach zginęło co najmniej 70 uczestników protestów, a ostateczna liczba ofiar może się okazać większa. Ponad 500 osób zostało rannych. Z kolei wiceszef opozycyjnej partii Batkiwszczyna Ołeksandr Turczynow powiedział w czwartek, że od początku zamieszek w Kijowie zginęło co najmniej 100 osób.

Ekspert: Sankcje są spóźnione

Amerykański specjalista ds. Ukrainy Adrian Karatnycky z Atlantic Council of the United States uważa, że sankcje Unii Europejskiej przeciw reżimowi ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza są mocno spóźnione, i obawia się dalszego rozlewu krwi.

Sankcje są już kompletnie bezużyteczne. Uchwalono je za późno. Teraz, po tym, co się stało, wszystko jest w rękach narodu ukraińskiego. Ludzie już się nie cofną, są zdecydowani na wszystko. Fakt, że zginęło ponad sto osób, oznacza, że sytuacja może się rozwinąć zgodnie z "modelem rumuńskim" i Janukowycz może skończyć jak Ceausescu. Jeżeli spróbuje podzielić kraj, większość wojska obróci się przeciwko niemu i weźmie stronę narodu - ocenił analityk. Ważne i pilne jest, aby w parlamencie powstała nowa większość, która uzna, że Janukowycz pogwałcił konstytucję, mordując Ukraińców, i odsunie go od władzy. Prezydent odejdzie jednak dobrowolnie tylko pod warunkiem, że jakiś kraj zagwarantuje mu azyl - dodał.

Karatnycky zwrócił uwagę, że po przejściu około 50 posłów z Partii Regionów do opozycji przeciw Janukowyczowi jest w parlamencie już 222 posłów, czyli o czterech mniej niż potzeba do uzyskania większości. Podkreślił też, że oligarchowie i niektórzy stronnicy poprzednich prezydentów także skłaniają się ku opozycji.

Europa powinna doprowadzić do nowych wyborów na Ukrainie z udziałem obserwatorów międzynarodowych, a Janukowycz musi być postawiony przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za swoje zbrodnie - podsumował ekspert. 

"Wojna domowa? Wszystko zależy od Rosji"

Jeżeli Rosja będzie tym zainteresowana i będzie w tym kierunku parła, to wariant wojny domowej na Ukrainie jest możliwy - twierdzi dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło. Musi nastąpić decydująca zmiana i Janukowycz musi ustąpić, bo w przeciwnym wypadku wydarzenia będą rozwijać się raczej w kierunku konfrontacyjno-dramatycznym - alarmuje.

Zdanie eksperta, prezydent Wiktor Janukowycz ma świadomość, że "przekroczył czerwoną linię" i musi walczyć o przetrwanie. Umoczył ręce we krwi, więc będzie chciał iść na całość - np. użyć czołgów, wozów pancernych - zdławić rewoltę siłą - przewiduje Piekło.
(mn)