9. wizyta Jana Pawła II nieuchronnie dobiega końca. Na płycie lotniska w podkrakowskich Balicach czeka już samolot Polskich Linii Lotniczych LOT, który odwiezie papieża do Rzymu. Papież nieoczekiwanie postanowił jednak przed odlotem odwiedzić dwa bliskie sobie miejsca - opactwo benedyktynów w Tyńcu i klasztor ojców kamedułów na Bielanach.

Na wzgórzu bielańskim Jan Paweł II spędził zaledwie 10 minut. Mimo że zakonnicy przygotowali dla niego dębowy klęcznik, papież nie opuścił papa mobile, chwilę się pomodlił, pobłogosławił klasztor i powspominał lata 40., kiedy to często odwiedzał klasztor.

Kamedułom wręczył prezent - kielich liturgiczny. Następnie udał się do Tyńca. Wcześniej po uroczystej mszy odprawionej w sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, obiedzie i krótkim odpoczynku papież poleciał nad rodzinne miasto, Wadowice oraz nad ukochane Tatry.

Jan Paweł II nieoczekiwanie zmienił palny ostatniego dnia swojej wizyty w kraju. Myślałem, że dzisiaj się już nic nie wydarzy. Na szczęście dla nas Jan Paweł II jest nieobliczalny - zażartował na wieść, że papież odwiedzi klasztor benedyktynów, ojciec Leon Knabit, przeor klasztoru w Tyńcu.

Po raz pierwszy w tynieckim klasztorze Karol Wojtyła pojawił się w 1946 roku jako diakon. Ostatni raz był tam w 1977.

Nie ma co ukrywać, że z nieplanowanych i zapowiedzianych nagle odwiedzin bardzo ucieszyli się bracia zakonni, podobnie zresztą jak turyści. Jednak radość tych drugich trwała bardzo krótko.

Policjanci wprawdzie przez megafony ogłosili zwiedzającym klasztorny dziedziniec radosną nowinę, że papież przyjedzie do Tyńca, ale chwilę później dodali, że muszą oni opuścić teren klasztoru.

Foto: Tomasz Maszczyk, RMF

19:15