Dzisiaj nasi sportowcy staną przed ostatnią szansą powiększenia swojego dorobku medalowego na mistrzostwach świata w Oslo. O godzinie 12 na trasę biegu na 30 km wyruszy Justyna Kowalczyk, a o 15:30 rozpocznie się konkurs drużynowy w skokach narciarskich na obiekcie K-120.

Dla Kowalczyk będzie to czwarty indywidualny występ w Oslo. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego dwukrotnie stawała już na podium w stolicy Norwegii. W biegu łączonym na 15 km i na 10 km techniką klasyczną zajmowała drugie miejsca, ustępując za każdym razem jedynie zawodniczce gospodarzy - Marit Bjoergen.

Każda będzie chciała po swojemu rozegrać ten bieg. Chciałabym, żeby tempo było szalone. Im szybciej, tym lepiej - wtedy zostaną tylko te najbardziej wytrzymałe - przyznała na łamach "Przeglądu Sportowego" nasza najlepsza biegaczka.

Taktykę ułoży najmocniejszy zespół w stawce, czyli Norweżki. To one będą rozdawać karty. Reszta musi się do tego ustosunkować i zobaczymy, co z tego wyniknie. Trzydziestka nie rozstrzyga się od razu. Trzeba umiejętnie rozłożyć siły. Chcę do tego podejść ze spokojem - analizuje nasza utytułowana rodaczka.

Polka będzie broniła tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Libercu. Na tym samym dystansie zdobyła także złoty medal igrzysk olimpijskich w Vancouver.

Skoczkowie mogą sprawić niespodziankę

W 2009 roku na mistrzostwach świata w drużynowym konkursie sków na dużym obiekcie zwyciężyli Austriacy. W Oslo są także zdecydowanymi faworytami. Pozostałe miejsca na podium w Libercu zajęli Norwegowie i Japończycy. Polacy uplasowali się na czwartej pozycji.

Dzisiaj biało-czerwoni mogą powalczyć o miejsce na podium. Podopieczni Łukasza Kruczka mają dodatkową motywację. Taki sukces byłby świetnym prezentem dla Adama Małysza, który w czwartek zapowiedział, że ten sezon jest ostatnim w jego karierze.