Kancelarie Prezydenta, Premiera, Sejmu i Senatu do dziś miały przedstawić MON-owi swoje oczekiwania w sprawie nowych samolotów do przewozu najważniejszych osób w państwie. Nie wszystkie to zrobiły, nie powinno to jednak wpłynąć na przygotowanie przetargu, który ma być rozpisany w przyszłym roku.

MON nie chce ujawnić, która z proszonych o określenie swoich oczekiwań kancelarii nie dotrzymała terminu. Trwa wymiana korespondencji, dotyczącej takich szczegółów jak liczba miejsc, zasięg czy wreszcie liczba zamawianych samolotów.

Przetarg ma być rozpisany w przyszłym roku, zatem - jak zapewniają urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej - na określenie, ile i jakich maszyn będziemy kupować, jest jeszcze czas. Minimalny opłacalny zakup to według MON dwa samoloty duże i dwa mniejsze, do przelotów na krótszych trasach.

Ilu pasażerów mają zabierać na pokład i jak mają być wyposażone, określi Biuro Analiz Rynku MON-u, po zebraniu oczekiwań od wszystkich kancelarii i opracowaniu specyfikacji potrzebnej do rozpisania przetargu.

Na razie najważniejsze osoby w państwie latają wyczarterowanymi od LOT Embraerami, i na krótszych trasach helikopterami lub wysłużonymi Jakami 40. To musi wystarczyć do czasu dostarczenia nowych maszyn.

Do dyspozycji VIP-ów jest też nasz jedyny tupolew; na wczorajszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego premier kolejny raz oświadczył, że Tu-154, choć drogi w utrzymaniu, jest maszyną bezpieczną i nadal będzie używany do przewożenia najważniejszych osób w państwie.