Olsztyńskie schronisko dla zwierząt jak co roku w okresie wakacji "pęka w szwach". Codziennie trafia tam po kilka porzuconych psów i kotów. Niektórzy właściciele rozstają się ze swoimi czworonogami w bestialski sposób. Wyrzucają z pędzącego samochodu, przywiązują do drzew i płotów.

Tak było z rocznym amstafem, czworonogiem hodowanym do walk psów. Przywiązany do płotu spędził dwa dni w pełnym słońcu. Działkowicze, którzy to widzieli, bali się do niego podejść. Rocznego psa odwiązała 20-letnia olsztynianka, napoiła i odwiozła do schroniska. Bolo - bo takie imię otrzymał pies, poddany został kwarantannie. Teraz czuje się dobrze ale budzi respekt opiekunów i współtowarzyszy niedoli. Amstaf jest psem z listy ras niebezpiecznych i jak twierdzi doktor Zbigniew Czarnecki powinien trafić w odpowiedzialne i dobre ręce. Ten amstaf miał szczęście, żyje i może wkrótce pilnować czyjegoś domu. Jednak wiele psów podczas wakacji ginie z głodu czy tęsknoty, a przecież ponoć miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do zwierząt.

foto Beata Tonn RMF Olsztyn

13:45