W sądzie rejonowym w Olsztynie rozpoczął się wczoraj wieczorem proces przeciwko groźnej grupie, specjalizującej się w porwaniach dla okupu. Procesowi towarzyszą nadzwyczajne środki ostrożności. Do sądu wpuszczano tylko osoby ze specjalnymi przepustkami. Każdy był przeszukiwany. Sali rozpraw pilnuje kilkudziesięciu antyterrorystów.

Mimo kilku problemów, prokurator odczytał akt oskarżenia. Po pierwsze oskarżony Wojciech B., występujący w innej sprawie jako świadek koronny, wszedł na salę rozpraw w kominiarce na głowie. Po naradzie stron sędzia zdecydował, że po opuszczeniu sali przez dziennikarzy oskarżony będzie musiał zdjąć czapkę. Po drugie okazało się, że jeden z 16 oskarżonych nie ma obrońcy z urzędu. Na wniosek prokuratora jego sprawę włączono do odrębnego postępowania i proces rozpoczął się. „Oskarżonym grożą surowe wyroki i żywię głęboką nadzieję, że sprawiedliwość znajdzie miejsce w trakcie tej sprawy w tym sądzie” – powiedział prokurator Piotr Jasiński. Dodał, że to będzie długi i żmudny proces. Oskarżonym za porwanie trzech mężczyzn i dziecka, traktowanie ich w nieludzki sposób grozi od roku do trzech lat więzienia. Gromadzeni na sali rozpraw przedsiębiorcy, nawet ci porwani chcieliby surowszych kar. „Uważam, że za kidnaping i porwania dorosłych powinny być dużo surowsze kary, minimum 15 lat” – mówił jeden z nich. Większość oskarżonych już kilka miesięcy spędza za kratkami. Jak długo tam pozostaną, dowiemy się gdy zapadnie wyrok.

Foto: Beata Tonn, RMF Olsztyn

07:25