"Każdy z nas może stać się niepełnosprawnym, albo za młodu, albo na starość. Wszystkich nas to czeka. Tym bardziej powinniśmy zauważać problemy tych ludzi" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Janina Ochojska. Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej zwraca uwagę, że jest potrzebne większe wsparcie protestu ze strony całego społeczeństwa: "Ja bym nie wskazywała jakieś grupy zawodowej. W każdej grupie zawodowej mogą być osoby niepełnosprawne. Jeżeli uważamy, że tym ludziom jest potrzebna pomoc, to ja bym się spodziewała większego poparcia, jak na skalę tego problemu. Bo niepełnosprawni nie są atrakcyjni. Ten problem nie jest atrakcyjny" - mówi gość Marcina Zaborskiego. Zapytana o to, czy chciałaby dołączyć do protestu zwraca uwagę, że warunki dla osób niepełnosprawnych w Sejmie są bardzo trudne. „Musiałabym mieć asystenta, ktoś kto by mi pomógł. Warunki bytowania dla osób niepełnosprawnych są tam tak trudne, że ja nie wiem czy bym się zdecydowała. (..) Jak widzę, jak panie siedzą przy parapetach i jedzą, to mi byłoby to bardzo trudno zrobić” - mówi Ochojska. Zwraca też uwagę na to, z czego wynika tak duża determinacja protestujących: „Niepełnosprawni i ich rodzice nie maja innego wyjścia. Jeżeli oni wyjdą z Sejmu bez osiągnięcia celu, to sprawa osób niepełnosprawnych już nigdy nie wróci. (...)Te osoby, które tam są, to są pewnym symbolem. Oni też nie reprezentują całego środowiska osób niepełnosprawnych, wszystkich złożonych problemów, które wiążą się z egzystencją osoby niepełnosprawnej. To są osoby, które zdecydowały się na ten protest. Ja ich podziwiam za tą odwagę i uważam, że powinni wytrwać do końca. Chętnie im pomogę” - mówi Ochojska.

Marcin Zaborski, RMF FM: Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska, dzień dobry.

Janina Ochojska: Dzień dobry.

Czyta pani komentarze w internecie?

Trochę czytam, ale ostatnio dostawałam ich tak dużo, że nie byłam w stanie wszystkich czytać.

Cytować nie będę, ale sporo hejtu przy okazji się wylewa na panią w związku z protestem osób niepełnosprawnych w Sejmie. Te komentarze też pani czyta?

Wie pan, czasami mi wpadną w oko, ale ja się na nich nie zatrzymuję. Wiem, że hejterzy są i jakby tak to odczuwam - mnie to nie dotyczy. Jeżeli ktoś stosuje już bardzo hejt wulgarny, to takich ludzi usuwam i nie mają już możliwości umieszczania komentarzy na moim Twitterze. Natomiast staram się oczywiście odpowiadać na pytania. Śledzę je, segreguję, bo to wiadomo - jak już człowiek zaczął, to trzeba kończyć, tak?

Protest w Sejmie trwa ponad miesiąc. Widzi pani tłumy przed Sejmem, tłumy osób popierających tych, którzy są w środku?

Znaczy wie pan, nie widzę, dlatego że nie mam telewizora, nie oglądam...

Ale dzisiaj był Lech Wałęsa w środku w Sejmie...

Dzisiaj był Lech Wałesa, tak...

I on pytał protestujących: gdzie są ci, którzy popierają ten protest?

Znaczy oczywiście, ich nie ma pod Sejmem. Wie pan, ja myślę, że jednak jest sporo osób, które popierają ten protest, wiem, że szykują się takie manifestacje poparcia w Dniu Matki. 

No dziś mają być też takie manifestacje, pytanie, ile osób tam przyjdzie, bo wtedy, kiedy przed Sejmem się ludzie skrzykują, to przychodzi kilkadziesiąt osób. To nie jest dużo.

Znaczy na pewno jest za mało jak na problem, który jest niezwykle istotny, bo każdy z nas może stać się niepełnosprawny. Albo za młodu albo na starość. Wszystkich nas to tak naprawdę czeka. Więc tym bardziej powinniśmy zauważać problemy tych ludzi i popierać te czy inne żądania, zastanowić się, w jaki sposób możemy również tym ludziom zapewnić godne życie. 

Lech Wałęsa podpowiadał protestującym, że oni powinni szukać tego poparcia u innych grup zawodowych, społecznych. Np. że powinni pójść do górników i poprosić, żeby oni wpisali na sztandary swoje hasła protestujących i żeby walczyli razem z nimi o godność osób niepełnosprawnych

Wie pan, ja bym nie wskazywała jakiejś grupy zawodowej. Podobno protestujący powiedzieli, że górnicy odmówili. Natomiast... Bo w każdej grupie zawodowej mogą być i są osoby niepełnosprawne. To powinien być... Jeżeli uważamy, że tym ludziom jest potrzebna pomoc, że nam niepełnosprawnym, bo ja też jestem niepełnosprawna... Chociaż ja nie potrzebuję pomocy finansowej, to ja bym się spodziewała jednak większego poparcia. Jak na skalę tego problemu, jest go mało, bo on jest mało atrakcyjny. Niepełnosprawni nigdy nie byli atrakcyjną grupą, raczej trochę taką wstydliwą.

A myśli pani, że wizyta Lecha Wałęsy pomogła? Cokolwiek zmieniła?

Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Dlatego, że pan Lech Wałęsa też nie mógł zaproponować niczego konkretnego. Mógł mówić o swojej drodze, o swoim pomyśle na taki protest. No ale znaleźć grupę zawodową, która akurat poprze niepełnosprawnych... Muszę powiedzieć, że jak ja tak zastanawiałam się, "kogo by tu" - to nie widzę. 

No, były prezydent...

I jednak widzę to bardziej w takim ogólnym poparciu.

Były prezydent dostał konkretną propozycję. Powiedziano mu: "Panie prezydencie zostań z nami". Lech Wałęsa nie skorzystał z tej propozycji. A pani położyłaby się obok tych protestujących na korytarzu sejmowym, gdyby padła taka propozycja? 

Wie pan, musiałabym mieć asystenta, kogoś, kto by mi pomógł. Tzn., trzeba sobie zdać sprawę z tego, że warunki bytowania dla osób niepełnosprawnych są tam tak trudne, że wie pan ja nie wiem czy bym się zdecydowała... Bo ja kładąc się na materacu na podłodze, sama nie wstanę. Nie dałabym sobie rady tam w łazience się umyć. I jak widzę jak panie siedzą przy parapetach i coś tam jedzą... No to mi by to było bardzo trudno zrobić. Jest mi się coraz trudniej poruszać, więc nie wiem w ogóle czy dałabym radę.

A mogłaby być pani mediatorem między protestującymi a rządem? 

Gdyby mi to zaproponowano, to może nie mediatorem, dlatego że to jednak powinien być fachowy mediator, natomiast zgodziłabym się uczestniczyć jako osoba, która ma duże doświadczenie. Jestem od 62 lat niepełnosprawna, wiem z czym te problemy niepełnosprawności się wiążą i oczywiście chciałabym wtedy, żeby jednak w tych rozmowach brały udział też organizacje pozarządowe, które mają ekspertów i wiedzą, jakie systemy byłyby najlepsze. Ja raczej mogłabym być ani nie fachowcem, ani nie fachowym mediatorem, tylko osobą, która być może mogłaby ułatwić pewne rozmowy. Ja wierzę w dialog. Ja wierzę w to, że można rozmawiać i należy rozmawiać i szukać kompromisu.

Ale kto musiałby panią poprosić, o ten udział w takich rozmowach?

No ci, którzy mają możliwość decydowania...

Czy to rząd musiałby panią zaprosić?

No pewnie tak. Jeżeli mają być prowadzone mediacje, to po jednej stronie są ci, którzy czegoś chcą, a po drugiej, ci którzy mogą podjąć pewne decyzje. Bez tego mediacje w ogóle nie mają sensu.

A pani zdaniem, ten protest w obecnej formie w Sejmie ma jeszcze sens?

Niepełnosprawni, którzy tam są i ich rodzice nie mają innego wyjścia. Czy jeżeli wyjdą z Sejmu bez osiągnięcia swojego celu, to już nigdy sprawa niepełnosprawnych albo przez wiele lat - nie wróci. 

Pytanie, jak długo można żyć w takich warunkach jak pani mówiła, i nadwyrężać swoje zdrowie?

Nie można długo, dlatego powinno dojść do rozmów. Ale do poważnych rozmów, do poważnych propozycji. Trochę mówimy takim samym językiem, bo powinien być opracowany system pomocy dla osób niepełnosprawnych, w godnym i samodzielnym życiu, tak żebyśmy mogli pracować i uczestniczyć w życiu społeczeństwa maksymalnie, jak się tylko da i jak na warunki fizyczne pozwalają. To samo mówi strona rządowa, ale jednak mają na myśli zupełnie coś innego.

Słyszy pani znanego skądinąd wicepremiera Jarosława Gowina, który mówi: "Nasz rząd zrobił dla osób niepełnosprawnych tak wiele, jak żaden inny rząd poprzedni nie zrobił".

Być może. Ale nie wystarczająco. Nie chce powiedzieć, że któryś z rządów tak naprawdę zrobił dla osób niepełnosprawnych czy bezdomnych czy dla sektora organizacji pozarządowych coś, co byłoby wystarczające.

Pani mówi w DGP, że po 1989 roku w zasadzie żaden rząd nie zajął się na poważnie sprawami osób niepełnosprawnych. 

Sprawami niepełnosprawnych... Wie pan na ustawy o organizacjach pozarządowych czekaliśmy wiele lat, i dopiero jak komuniści doszli do władzy, to taka ustawa powstała, i ona daje możliwość istnienia wielu organizacjom pozarządowym, które wspierają dzisiaj np. osoby niepełnosprawne. 

Są publicyści i są dziennikarze, którzy o tym co się dzieje w Sejmie piszą tak - "koczownicy" - to o protestujących, a o proteście - "cyrk i kabaret".

Są tacy, tylko myślę, że to są ludzie, którzy tak naprawdę nie rozumieją, z jakimi problemami borykają się takie osoby. Te osoby, które tam są, są pewnym symbolem. Oczywiście też oni nie reprezentują całego środowiska osób niepełnosprawnych, wszystkich złożonych problemów, które wiążą się z egzystencją osoby niepełnosprawnej. To są osoby, które zdecydowały się na ten protest. Ja ich podziwiam za tę odwagę i uważam że powinni wytrwać do końca.    

62 lata niepełnosprawności, to nie w kij dmuchał

"To jest taka metoda Robin Hooda" - mówiła o rządowym pomyśle daniny solidarnościowej w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Janina Ochojska. Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej stwierdziła, że nowy podatek "na pewno nie jest dobrą metodą" zdobywania pieniędzy i dodała, że "lepiej by było, gdyby ludzie chcieli opodatkować się dobrowolnie".  

 Janina Ochojska przyznała w rozmowie, że wciąż czeka na odpowiedź od marszałka sejmu Marka Kuchcińskiego, czy będzie mogła odwiedzić protestujących w sejmie 23 maja. Marszałek już raz odmówił wydania przepustki naszemu gościowi, uzasadniając to "szczególnymi okolicznościami"  związanymi z protestem sejmowym. "62 lata niepełnosprawności, to nie w kij dmuchał" - podsumowała na koniec rozmowy swoją publiczną służbę Janina Ochojska.