W krakowskiej służbie zdrowia zmusza się lekarzy i pielęgniarki do zakładania spółek lekarskich. Dlaczego? Ponieważ w przychodni, która nie podpisze kontraktu z Kasą Chorych nie zarobią żadnych pieniędzy.

A to, że nie podpisze jest więcej niż pewne skoro dotychczasowy zarządca czyli ZOZ nie płaci rachunków za telefony, ogrzewanie, nie dostarcza środków czystości, strzykawek, probówek czy spirytusu. Wiceminister Andrzej Ryś zapewnia, że nikt nikogo nie może zmuszać do zakładania spółki. Przyznaje jednak, że takie spółki zdają rezultat w polskiej rzeczywistości: "W dużych miastach nie ma wielkiej alternatywy, ponieważ konkurencja innych prywatnych gabinetów lekarskich, które dzisiaj mogą przystępować do kontraktów z Kasą Chorych powoduje to, że jeżeli nie będziemy sprawniejsi, nie będziemy lepiej działać zostaniemy wypchnięci z rynku. Tam gdzie dochodzi do prywatyzacji świadczeń, zwiększa się efektywność, lepiej potrafimy też wydać te skromne pieniądze, które dostajemy od Kas Chorych.

Co ma zrobić lekarz, który nie ma żyłki do interesów? Jak mówi Andrzej Ryś może pracować u innego lekarza:

Wygląda na to, że te 7 procent wyciągane z naszych kieszeni na ubezpieczenie zdrowotne pójdzie na zarobki dla lekarzy, pielęgniarek, na czynsz, ogrzewanie - które spółka będzie musiała zapłacić.

07.15