Pilot samolotu, który rozbił się dzisiaj w pobliżu miasta Davao - nie dostał zgody na lądowanie.

Wieża kontroli lotów nakazała mu krążyć nad miastem w oczekiwaniu na zwolnienie się pasa startowego. Kilka minut później Boeing uderzył we wzgórze na wysepce Samal. To najnowsza wersja tragicznych wydarzeń, przedstawiona przez dyrekcję filipińskich linii lotniczych. Nadal trudno jednak powiedzieć, co było bezpośrednią przyczyną katastrofy, w której zginęło 131 osób. Personel lotniska przyznaje, że pułap chmur był bardzo niski. Maszyna wyposażona była jednak w sprzęt umożliwiający nawigację w trudnych warunkach atmosferycznych.

Wiadomości RMF FM 13:45