Omar Gonzalez, 42-latek, który w piątek sforsował ogrodzenie Białego Domu i wtargnął do jego wnętrza, miał w samochodzie ponad 800 sztuk amunicji - poinformowała prokuratura federalna w Waszyngtonie. Według śledczych Gonzalez, emerytowany sierżant armii USA i weteran kampanii w Iraku, powiedział po zatrzymaniu agentowi Secret Service, że "jest zaniepokojony, bo atmosfera się wali", i musi przekazać tę informację prezydentowi.

W chwili wtargnięcia intruza do Białego Domu prezydenta Baracka Obamy ani członków jego rodziny tam nie było. Niemniej, incydent ten postawił pod znakiem zapytania skuteczność procedur bezpieczeństwa stosowanych przez chroniącą głowę państwa Secret Service.

Na Gonzalezie ciążą zarzuty nielegalnego wkroczenia na chronioną posesję oraz posiadania "śmiercionośnej lub niebezpiecznej broni", ponieważ miał przy sobie nóż. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Jak podali śledczy, 42-letni Gonzalez był już aresztowany w lipcu; miał wtedy przy sobie karabin snajperski i mapę z zaznaczoną siedzibą prezydenta. Z kolei w sierpniu zatrzymano go, gdy przechadzał się koło Białego Domu z toporkiem.

(mn)