Byt polskich uzdrowisk jest zagrożony - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Apeluje też o wstrzymanie prywatyzacji tych zakładów. Tymczasem Ministerstwo Skarbu w swoim planie na ten rok zapisało do prywatyzacji aż 10 uzdrowiskowych spółek.

Kontrola NIK-u objęła 17 polskich uzdrowisk, m.in. w Nałęczowie, Iwoniczu i Szczawnicy. Według przygotowanego przez Izbę raportu prywatyzacja w tym momencie byłaby pochopna i zupełnie nieprzygotowana. Wciąż bowiem nie są uregulowane sprawy własnościowe, a ponadto brakuje koordynacji działań między ministrem skarbu państwa a szefem resortu zdrowia.

Minister skarbu chciał przeprowadzić prywatyzację na "chybcika", nie konsultując decyzji z rządem, ani nie czekając na zleconą przez siebie analizę – nazwaną "Studium uzdrowisk".

Z tym studium to w ogóle jakaś dziwaczna sprawa. A mianowicie: raz je ministerstwo zleciło, następnie przed odbiorem analizy decyzję odwołano. Studium kosztowało pół miliona złotych - wyjaśniał Krzysztof Szwedowski wiceprezes NIK-u.

Pieniądze więc wyrzucono w błoto, a efekt jest taki - jak dodaje Szwedowski - że uzdrowiska skomercjalizowano bez zastanowienia, a jedyny sprywatyzowany do tej pory zakład przeszedł w ręce Holendrów. To uzdrowisko Nałęczów S.A. Tyle tylko, że holenderscy inwestorzy zainteresowani byli przede wszystkim wodą mineralną, którą teraz mogą wydobywać i sprzedawać bez ograniczeń. Umowę na świadczenie leczniczo-uzdrowiskowe podpisano jedynie na 5 lat.

Nałęczów odwiedził lubliński reporter RMF Krzysztof Kot. Posłuchaj jego relacji:

Foto: Archiwum RMF

06:40