"Będzie to historia o zawiłych ścieżkach prywatyzacji w Polsce" - od takich słów wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli Jacek Uczkiewicz zaczął wczoraj przedstawianie wyników kontroli w RUCH-u SA. I choć sprawa wydawać by się mogła oczywista to jednak kolejnym zarządom przedsiębiorstwa nie udało się go sprywatyzować przez dziewięć lat. Kontrolerzy NIK-u przy okazji wykryli jeszcze szereg przykładów niegospodarności i niekorzystnego zawierania umów.

Jakie są najpoważniejsze zarzuty NIK-u? Kosztowała ona 86 milionów złotych - celu nie udało się osiągnąć. Celu czyli skomputeryzowania działu kolportażu i działu handlowego w RUCH-u. Jak bumerang wróciła nazwa pewnej firmy znanej już z nieudanej próby komputeryzacji tyle, że zakładu ubezpieczeń zdrowotnych - Prokom. "Prokom o ile sobie przypominam miał w tym udział na poziomie 21 milionów złotych" - wyjaśniał wiceprezes izby Jacek Uczkiewicz. Kolejny zarzut NIK-u i kolejne stracone pieniądze wiążą się z przekazaniem majątku RUCH-u Empikowi. Kontrolerzy obliczyli, że w tym przypadku strata wyniosła 47 milionów złotych. I znów pojawia się znajomy wątek. Tym razem chodzi jednak o nazwisko, bo przekazanie majątku nastąpiło w czasie kiedy kierownikiem Empiku był zamordowany niedawno minister Jacek Dębski.

Spółka przyznała, że część zarzutów Najwyższej Izby Kontroli dotycząca Ruchu jest zasadna. "Nowy zarząd podjął działania zmierzające do ich usunięcia" - powiedziała Elżbieta Szafrańska - rzecznik Ruchu, dodając, że chodzi między innymi o niekorzystne umowy, które zawierało przedsiębiorstwo.

foto RMF FM

05:45