Na rosyjskiej prowincji w okolicy Chabarowska trwa nierówny bój działkowców z... rosyjską armią. Każdego dnia objadają i okradają ich hordy wygłodniałych szeregowców z pobliskich jednostek wojskowych.

Schylisz się, za chwilę podnosisz głowę – idzie dwóch, trzech, czterech - opowiada kobieta z wioski pod Chabarowskiem. Głodni żołnierze są gorsi niż stonka, zwłaszcza jeśli działka czy domek pozostaną bez nadzoru.

Praktycznie wszystko zabierają: emaliowane talerze, miski, aluminiowe łyżki. Biorą wszystko jak leci - narzeka starszy mężczyzna.

W okolicach Chabarowska działkowcy postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i zorganizowali patrole, które zatrzymały w tym roku już 50 szeregowców. Po zatrzymaniu, członkowie patrolu spisują specjalny protokół i wzywają przedstawicieli jednostki wojskowej. Do czasu przybycia oficerów, żołnierze trafiają do aresztu. Czasami czekają po kilka dni, bo żołnierz w rosyjskiej armii nie jest dobrem deficytowym. Poza tym ich dowódcy twierdzą, że to działkowcy są przestępcami, gdyż pozbawiają żołnierzy wolności.

Okradanych mieszkańców z okolic Chabarowska odwiedził nasz korespondent, Andrzej Zaucha:

Rosyjscy politycy chętnie powtarzają przysłowie, że jeśli nie karmić swojej armii, to trzeba będzie karmić cudzą, ale jak widać, nie wszyscy są w stanie to zrozumieć.