Kompletne dane osobowe kilku tysięcy osób, które aplikowały o pracę w banku PKO S.A. były dostępne w internecie dla wszystkich - nawet przez kilka dni. Dopiero po zgłoszeniu od internautów bank zablokował dostęp do stron, ale przez kilkadziesiąt godzin borykał się z zablokowaniem danych zapamiętanych przez wyszukiwarki.

To jeden z największych wycieków danych osobowych w historii Polski - mówi Michał Serzycki, Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Bank PKO S.A. tłumaczył, że to firma, która na zlecenie banku wykonywała usługę nienależycie zabezpieczyła dane klientów. Jednak szef GIODO twierdzi, że obie instytucje w równym stopniu odpowiadają za ich wyciek.

Od poniedziałku w PKO S.A. trwa kontrola GIODO. Niezależnie do tego czym się zakończy, szef GIODO będzie mógł co najwyżej zgłosić sprawę w prokuraturze, bo obecnie obowiązujące prawo nie daje mu żadnych możliwości ukarania banku, czy firmy.