Niesprawny piecyk gazowy był przyczyną śmiertelnego zatrucia tlenkiem węgla czworga nastolatków z Chorzowa. Do tragedii doszło w sobotę w nocy. Za sprawność instalacji gazowych odpowiada właściciel budynku, jednak prokuratura prawdopodobnie umorzy postępowanie.

Nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok ofiar, ale prokuratura jest już niemal pewna, że młodych ludzi zabił tlenek węgla, który - z powodu niesprawności pieca - wypełniał pokój.

Jak powiedział dziennikarzom zastępca prokuratora rejonowego w Chorzowie, Dariusz Lendo, już minutę po rozpaleniu piecyka stężenie tlenku węgla w powietrzu groziło śmiertelnym zatruciem.

Znajdujące się w piecyku klapy, które powinny otworzyć się po nagrzaniu urządzenia do określonej temperatury i umożliwić odprowadzenie spalin, były zardzewiałe. Ponieważ nie otwierały się, powstający przy spalaniu tlenek węgla wypełniał pokój, zamiast trafić do komina - tłumaczył Lendo.

Prawdopodobnie prokuratura nie postawi nikomu zarzutów, gdyż trudno będzie wskazać winnego. Mieszkanie, gdzie doszło do tragedii, jest od wielu miesięcy niezamieszkane; jego właściciel przebywa w USA. Administracja budynku nie mogła więc kontrolować sprawności piecyka.

Martwych nastolatków - dwóch 18-letnich chłopców i dwie 15-letnie dziewczyny - znalazła w sobotę wieczorem matka jednego ze zmarłych chłopców.

14:25