Na początku roku, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami resortu skarbu, mieliśmy poznać projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Wiele jednak wskazuje na to, że problem reprywatyzacji, który od 13 lat nie doczekał się rozwiązania, nie może na nie liczyć również dziś.

Nikt nie wie, kiedy projekt ustawy reprywatyzacyjnej trafi pod obrady rządu. Pytany o niego resort skarbu odsyła na swoją stronę internetową. Jednak tam o reprywatyzacji dowiadujemy się tylko tyle, że w ogóle istnieje. A sprawa, pomimo ponagleń sejmowej komisji skarbu, jest z porządku obrad rządu wypychana przez punkty pilniejsze.

Nowy minister skarbu powtarza jedynie za swoim poprzednikiem: Ustawa obejmie tych byłych właścicieli i ich spadkobierców, których mienie zostało znacjonalizowane z naruszeniem prawa, a wysokość odszkodowań zależeć będzie od możliwości finansowych państwa.

A jakie te możliwości dziś są, każdy widzi.

Mimo braku ustawy, byli właściciele od lat dochodzą sprawiedliwości w sądach – do tej pory zwrócono już majątek wartości 2 mld zł. Jest to wciąż zadośćuczynienie mizerne wobec skali roszczeń - ustawa objąć ma wnioski na kwotę ponad 35 mld zł. W większości byli właściciele nie otrzymają jednak gotówki, a raczej zwrot w naturze, akcjach i papierach dłużnych.

Tymczasem Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu postawił państwu polskiemu zarzut mataczenia. Sprawy o zwrot mienia w urzędach i sądach wloką się niezmiernie długo, a stan prawnej niepewności odstraszał i nadal odstrasza wielu inwestorów. Losy reprywatyzacji pokazują po prostu, że Polska może być postrzegana, jako kraj pozbawiony prawnej wiarygodności.

FOTO: Archiwum RMF

14:55