"(...) Na podrabianych papierach, na pozbieranych z dziwnych miejsc papierach, koledzy moi chcą mi udowodnić, że współpracowałem. To jest nieprawda, nie mają pojęcia, jak wyglądała praca i walka, i dlatego też nabierają się na przygotowane materiały przez Służbę Bezpieczeństwa" - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Balinowskim Lech Wałęsa. Były prezydent odniósł się w ten sposób do informacji PAP dotyczących opinii w sprawie teczki TW "Bolka" przygotowanej przez Instytut Sehna w Krakowie. Opinia ta miała potwierdzić współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Źródła PAP nie określiły jednak, jakiego konkretnie okresu miałaby dotyczyć ta współpraca. Konferencja w tej sprawie ma odbyć się we wtorek.

"(...) Na podrabianych papierach, na pozbieranych z dziwnych miejsc papierach, koledzy moi chcą mi udowodnić, że współpracowałem. To jest nieprawda, nie mają pojęcia, jak wyglądała praca i walka, i dlatego też nabierają się na przygotowane materiały przez Służbę Bezpieczeństwa" - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Balinowskim Lech Wałęsa. Były prezydent odniósł się w ten sposób do informacji PAP dotyczących opinii w sprawie teczki TW "Bolka" przygotowanej przez Instytut Sehna w Krakowie. Opinia ta miała potwierdzić współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Źródła PAP nie określiły jednak, jakiego konkretnie okresu miałaby dotyczyć ta współpraca. Konferencja w tej sprawie ma odbyć się we wtorek.
Lech Wałęsa /PAP/Adam Warżawa /PAP

Opinię w sprawie dokumentów z teczki TW "Bolka" biegli Instytutu Sehna w Krakowie mieli wydać do 31 stycznia 2017 r. IPN informował, że wiąże się to "ze znaczną ilością materiału dowodowego podlegającego badaniu".

Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP w źródłach zbliżonych do Biura Prezesa IPN oraz do Kolegium IPN, opinia liczy ok. tysiąca stron. Tylko co do paru dokumentów zgłoszone są wątpliwości, nie mają jednak one znaczenia dla tej oceny.

Biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie prowadzili badania z dziedziny pisma porównawczego dotyczące teczki TW "Bolka" od maja 2016 r. W teczce jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Były prezydent zanegował autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku.

Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Wszczęto je w lutym ub. roku po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym jak w kwietniu Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego.

“Jestem czysty jak łza"

Dzisiejsze doniesienia Lecha Wałęsa skomentował podczas rozmowy z naszym reporterem Pawłem Balinowskim: Po raz pierwszy wydaje się, że rękoma moich przyjaciół i znajomych Służba Bezpieczeństwa wygra ze mną. Na podrabianych papierach, na pozbieranych z dziwnych miejsc papierach, koledzy moi chcą mi udowodnić, że współpracowałem. To jest nieprawda, nie mają pojęcia, jak wyglądała praca i walka, i dlatego też nabierają się na przygotowane materiały przez Służbę Bezpieczeństwa.

Przed tygodniem na konferencji IPN Wałęsa oświadczył, że ani na sekundę nie był "po tamtej stronie". Jestem czysty jak łza - dodał.

Były prezydent kategorycznie zaprzeczył autentyczności dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Udowodniłem na papierach wszelkich i IPN udowodnił, że podrabiano na mnie papiery z nazwiskami włącznie. Teraz chwycono się Kiszczaka i teczek Kiszczaka. Przecież dobrze wszyscy wiedzą, że ten Kiszczak dał polecenie, by zniszczyć wszelką dokumentację. Są protokoły, spisy, nazwiska - argumentował.

Prof. Paczkowski: Jest absolutnie bez znaczenia, czy Lech Wałęsa był Bolkiem czy nie

Prof. Paczkowski podkreślił, że z punktu widzenia historii Polski agenturalność Wałęsy jest bez znaczenia.

Problem polega tylko na tym, czy można podzielić czyjąś biografię na fragmenty i o każdym mówić osobno, czy nie. Że jeden element biografii zasłania wszystkie inne i czyni je nieważnymi. Z punktu widzenia historii Polski - generalnie, nawet tylko od XX w. - naprawdę jest absolutnie bez znaczenia, czy Lech Wałęsa był "Bolkiem" czy nie. Nie ma znaczenia. Dla pana Wałęsy to ma znaczenie, oczywiście, dla wielu innych osób też. Ale z punktu widzenia historii, to naprawdę nie ma znaczenia, bo to nie oddziałało, generalnie, na bieg wydarzeń. Taka jest moja opinia - powiedział prof. Paczkowski.

Z kolei we wtorek sprawę komentował w rozmowie z dziennikarzami historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz, który od wielu lat bada przeszłość Lecha Wałęsy. Pytany przez dziennikarzy o ewentualną dokumentację dotyczącą Wałęsy z wykazu opublikowanego przez IPN we wtorek (wykaz dotyczy dokumentów wyłączonych z tzw. zbioru zastrzeżonego w 2016 r.) Cenckiewicz powiedział, że w sprawie współpracy Wałęsy z SB nie ma nic bardziej przekonującego niż teczka personalna tajnego współpracownika. Już nic takiego wielkiego jak to, co zostało znalezione w mieszkaniu Czesława Kiszczaka, nie będzie - podkreślił.

Historyk zwrócił też uwagę, że Wałęsa przed zarzutem agenturalności broni się konsekwentnie od wielu lat.

Ta postawa czasami przyjmuje groteskowe formy, ale jak powiedziałem, jest konsekwentna; tzn. Lech Wałęsa konsekwentnie zaprzecza, że był tajnym współpracownikiem SB (...). To jest w dużej mierze zgodne z instrukcjami pracy operacyjnej SB, które mówią wprost, że byli tajni współpracownicy już po wyrejestrowaniu powinni absolutnie, konsekwentnie zaprzeczać, że kiedykolwiek mieli związki ze służbami specjalnymi - powiedział Cenckiewicz.

(mn, APA)