Prezydent broni swej decyzji o nieoficjalnym ujawnieniu terminu wyborów. Formalnie data ma paść dopiero na początku sierpnia, ale gdy Bronisław Komorowski ujawnił, że głosować będziemy 9 października, ruszyła nieformalna kampania wyborcza. "To jest problem Państwowej Komisji Wyborczej" - stwierdził na konferencji prasowej Bronisław Komorowski.

PKW musi się do tego ustosunkować. Wiem, że sprawę bada. To nie jest problem prezydenta. Jestem przekonany, że z problemem jakby falstartu w niektórych zachowaniach, jeśli tak to oceni PKW, to też potrafi sobie z tym poradzić - oświadczył prezydent.

Komorowski podkreślił, że ogłosi formalnie termin wyborów na początku sierpnia. Dodał, że obecna ordynacja wyborcza wygasa 1 sierpnia. Partie mają prawo przygotowywać się do kampanii. Lepiej, żeby wiedziały, jaki będzie możliwy pierwszy termin. Takie informacje dostały. Nie sądzę, aby miało to wpływ na obecne zachowania partii, bo spoty reklamowe zamawia się dużo wcześniej - powiedział.

Jak zaznaczył, zarówno on jak i partie polityczne obecnie czekają na werdykt Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaskarżenia przez PiS Kodeksu wyborczego.

PKW oceniła w poniedziałkowym stanowisku, że partie polityczne i osoby publiczne nie mogą prowadzić tzw. kampanii informacyjnych, jeśli nie są one wolne od elementów agitacji wyborczej. Zdaniem polityków PiS oraz SLD, które rozpoczęły taką akcję, spoty oraz billboardy mają charakter informacyjny.

PKW przypomniała w swym stanowisku, że zgodnie z przepisami ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu "kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów i ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem głosowania".