Choć już połowa grudnia, to niedźwiedzie w Tatrach nie zapadły jeszcze w sen zimowy. To nic nadzwyczajnego - przekonuje Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego - w poprzednich latach też tak bywało. Niedźwiedzie, podobnie jak my, czekają na śnieg.

Okazuje się, że niedźwiedzie nie mają ustalonego zegara biologicznego (jak na przykład świstaki, które dość regularnie zapadają w sen zimowy i z niego się wybudzają). Dla nich najważniejsza jest pogoda. Jeśli spadnie dużo śniegu i chwyci srogi mróz, trudno będzie zdobyć pożywienie. Wtedy niedźwiedzie zaszyją się w swoich gawrach. Na razie jednak zima w Tatrach nie dopisuje.

Na razie niedźwiedzie korzystają z dłuższej, niż zazwyczaj, jesieni i jeszcze się pasą. Schodzą nawet między domy, gdzie na drzewach pozostały jabłka. Nie tak dawno widziane były w Witowie i Dzianiszu na Podhalu. Widocznie jednak wyczuwają już nadchodzące ochłodzenie, bo ślady wskazują, że wróciły w Tatry i trzymają się blisko swoich gawr. Wszystko bowiem zależy od pogody - powtarza Zięba.

W Dolomitach czy na Półwyspie Bałkańskim zdarza się, że niedźwiedzie wcale nie kładą się spać. U nas takiego zjawiska nie zaobserwowano, ale kto wie, jeśli zimy w Tatrach będą coraz bardziej łagodne, może i u nas będą aktywne całą zimę. Ale my pewnie tego nie doczekamy - uważa Zięba.

Na razie zdarza się, że niedźwiedzie wybudzają się w zimie. Często w czasie odwilży, ale wybudza je także człowiek. Dlatego tak ważne jest, by zimą nie schodzić ze szlaków i nie kręcić się w rejonie gawr. Jeszcze ważniejsze jest, by powstrzymać się przed hucznym witaniem Nowego Roku. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać o tym jak niebezpieczne może być to dla... niedźwiedzi.

A na razie to my musimy uważać na wciąż aktywne drapieżniki. Turyści jednak tym zupełnie się nie przejmują.

Najlepiej jednak wychodzimy na tym my i niedźwiedzie, kiedy raczej siebie unikamy.