Od nowego roku zgodnie z ustawą o finansach publicznych, wszystkie zarobione przez szkoły pieniądze – zamiast do szkolnej kasy trafią do budżetu miasta.

Do tej pory szkoły, by dorobić do skromnych budżetów, po godzinach lekcyjnych wynajmowały pomieszczenia - prywatnym szkołom i instytucjom, mniejsze sale - na przykład na prywatne gabinety lekarskie. Teraz dalej będą mogły wynajmować, ale nie mają żadnej gwarancji, że zarobione pieniądze do nich wrócą. Pozbawienie szkół dodatkowych środków oznacza gorsze pomoce szkolne, mniej zajęć fakultatywnych, a czasami nawet gorsze jedzenie w stołówkach. Reporterzy RMF FM postanowili sprawdzić jak na ten przepis reagują bardziej przedsiębiorczy dyrektorzy szkół. "Na pewno byłoby korzystniejsze gdybyśmy sami, to co zarobimy mogli odpowiednio spożytkować na potrzeby własnej szkoły. Tak troszeczkę się czasami zżymamy, że nie wszystko pozostaje u nas. Cały zespół pracowników, zwłaszcza pracowników administracji i obsługi stara się tak pracować, aby zdobyć jak najwięcej pieniędzy dla szkoły. Pracują w sumie dla miasta, ale z myślą, że to zostanie w większości dla szkoły właśnie. Niestety część pieniędzy idzie do miasta" – powiedziała dyrektor trójmiejskiej szkoły podstawowej i gimnazjum numer 13 Teresa Wagner. W dużym mieście sytuacja szkół jest i tak dużo lepsza niż na wsi.

Reporterzy radia RMF FM postanowili także sprawdzić jak nowy przepis oceniają dyrektorzy mniejszych miejscowości. Wybrali się w tym celu do Czernichowa. "Ja uważam, że jeżeli szkoła wypracuje jakieś dochody, to powinny one być przeznaczone dla danej placówki" – powiedział dyrektor tamtejszej szkoły podstawowej Stefan Pagacz. Zdaniem dyrektora w przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo, że pieniądze te zostaną przeznaczone na inne placówki, albo w ogóle nie zostaną wykorzystane dla oświaty. Ostatnio dyrektor czernichowskiej szkoły zawarł umowę z przewodniczącą gminnego Stowarzyszenia Kobiet. Zgodnie z porozumieniem dyrektor zgodził się na zorganizowanie w szkole zabawy sylwestrowej, udostępnienie sal w zamian za pomalowanie sali gimnastycznej. Dyrekcja szkoły poinformowała o tej "umowie bezgotówkowej" zastępcę wójta, który ją zaaprobował. Skoro takie rozwiązanie nie spotkało się ze sprzeciwem władz gminnych to może jest jakieś wyjście z sytuacji. Zamiast zarabiać pieniądze, można po prostu zawierać umowy bezgotówkowe. Należy zadać pytanie czy przepisy koniecznie muszą utrudniać i tak niełatwe już życie dyrektorów szkół?

12:55