Kilkudziesięciu poszkodowanych przesłuchiwanych przez prokuratorów w całym kraju; zarząd firmy składający wyjaśnienia w Poznaniu. To szczegóły największego śledztwa w Polsce – ws. łamania praw pracowniczych w sieci Biedronka.

To na razie dwa miesiące – mówią prokuratorzy i nazywają ten etap wstępnym. Gromadzą dokumenty i różnego rodzaju ewidencje, aby wyjaśnić, że prawo było łamane na czyjeś wyraźne polecenie.

Dopiero jak zgromadzimy cały w naszej ocenie wystarczający do podjęcia jakichkolwiek decyzji merytorycznych materiał możemy mówić ewentualnie o postawieniu zarzutów osobom odpowiedzialnym za taki stan rzeczy na poziomie kierownika czy chociażby dyrektora regionu – mówi prokurator Andrzej Jóźwiak.

O wynikach tego śledztwa przed końcem roku nie ma co marzyć.