NASA wstrzymała program lotów kosmicznych do czasu wyjaśniania przyczyn katastrofy wahadłowca Columbia. Według ekspertów najprawdopodobniej doszło do uszkodzenie powłoki termicznej promu w chwili wchodzenia wahadłowca w ziemską atmosferę, gdy bardzo mocno wzrasta temperatura.

Na razie nie udało się zidentyfikować - ponad wszelką wątpliwość - żadnego z elementów promu, który znaleziono na ziemi – mówili na konferencji prasowej Ron Dittemore – szef programu lotów wahadłowców i Milt Heflin – szef misji promu Columbia.

Wszelkie szczątki zostaną jednak zabezpieczone i poddane analizie – zapewnił Ron Dittemore. Odczytywanie danych będzie prowadzone na okrągło tak długo, jak to będzie konieczne.

Według Milta Heflina, szefa misji promu Columbia, lądowanie wahadłowca przebiegało normalnie do godz. 14.53, kiedy to zauważono utratę wskazań czujników temperaturowych w lewej części układów hydraulicznych.

3 minuty później pojawiły się nieprawidłowości danych dotyczących lewego koła. O godz. 14.58 czujniki temperatury w różnych miejscach lewego skrzydła wyskoczyły poza skalę. Minutę później zaobserwowano podobny efekt w czujnikach ciśnienia i temperatury lewego koła. Komputery zgłosiły załodze informacje o nieprawidłowościach, a ta potwierdziła centrum lotów, że widzi te wskazania. Chwilę później doszło do katastrofy.

NASA wstrzymała program lotów kosmicznych. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwa przerwa w lotach, to zależy to od ustaleń śledztwa. Jutro Rosjanie zgodnie z planem wysyłają na orbitę statek towarowy Progess, który dowiezie zaopatrzenie na międzynarodową stację kosmiczną.

Foto: NASA

10:20