„Krzyk”, słynny obraz Edvarda Muncha, został zrabowany wczoraj z muzeum w Oslo. Policja prowadzi śledztwo, my przypominamy najsłynniejsze kradzieże obrazów w historii.

Historia najsłynniejszych kradzieży obrazów na świecie sięga 1911 roku, wtedy panikę we Francji wywołało zniknięcie „Mona Lisy” Leonarda da Vinci z Luwru. Sprawcą zuchwałej kradzieży był Vincent Perugia, mało znany włoski malarz- idealista, który po prostu wyniósł sławne płótno z Luwru pod płaszczem.

Perugia nie ukradł „Mony Lisy”, by na tym zarobić, lecz z powodów „patriotycznych”. Uważał, że tajemniczy uśmiech Giocondy jest częścią włoskiego dziedzictwa kulturowego i zamiast w Paryżu powinien wisieć w muzeum w Rzymie. Arcydzieło zostało odnalezione - złodziej ukrywał je pod swoim łóżkiem.

W 1961 roku z National Gallery w Londynie, w ramach protestu przeciwko obowiązkowi opłat abonamentu telewizyjnego przez emerytów, pewien Brytyjczyk wyniósł portret Księcia Wellingtona pędzla Francisca Goi. Początkowo żądał okupu, w końcu jednak zwrócił obraz, a za kradzież odsiedział trzy miesiące.

15 lat później doszło do jednej z największych kradzieży dzieł sztuki w historii. Z Pałacu Papieży w Awinionie zrabowano aż 119 płócien Pabla Picassa. Wszystkie zdołano odzyskać.

Rok 1990 przyniósł kradzież dzieł między innymi Rembrandta, Maneta i Degasa z muzeum w Bostonie. Obrazów wycenionych na 300 mln dolarów do tej pory nie odnaleziono, mimo wyznaczenia wysokiej nagrody. Była to najsłynniejsza kradzież sztuki w USA.

Jedną z największych w historii kradzieży dzieł sztuki była też kradzież 20 obrazów o wartości 200 mln dolarów z muzeum Vincentego van Gogha w Amsterdamie w kwietniu 1991 roku. Obrazy odzyskano, znaleziono je w porzuconym niedaleko muzeum samochodzie.

W 1994 roku łupem złodziei padła jedna z czterech wersji "Krzyku" Edvarda Munch'a, znajdująca się w Galerii Narodowej w Oslo. Obraz odzyskano.

Sześć lat później zamaskowani i uzbrojeni bandyci weszli do muzeum w Sztokholmie, w czasie godzin zwiedzania, kradnąc autoportret Rembrandta i dwa Renoiry. Policja odzyskała obrazy kilka miesięcy później przy okazji dochodzenia w sprawie handlu narkotykami.

Muzeum Szwecji i Norwegii w ostatnich latach były głównym celem rabusiów. Niektórzy uważają, że m.in. dlatego, że nie ma w nich wystarczających zabezpieczeń.

Skradziona wczoraj wersja "Krzyku" nie była osłonięta szkłem, nie miała też - tak jak wiele francuskich muzeów - alarmowego dzwonka, który rozlega się, gdy ktoś podejdzie zbyt blisko obrazu.

Jak twierdzą naoczni świadkowie, strażników nigdzie nie było widać, nikt też nie interesował się torbami zwiedzających. Obcokrajowcy skwitowali to słowami: "To chyba kwestia charakteru Norwegów, oni ufają ludziom".