Ojciec 8–letniej Moniki ze Szczecina, który trzy dni temu samowolnie zabrał dziecko ze szkoły, oddał je babci i zgłosił się na prokuraturę. Tam postawiono mu zarzut uprowadzenia córki. Mężczyzna otrzymał też dozór policyjny.

Ojciec wie, że prawo jest po stronie babki, żałuje tego co zrobił i rozumie, że szarpanina z nauczycielką była niepotrzebna. Nie może jednak pogodzić się z tym, że prokurator zakazał mu zbliżania się do dziecka. „Potraktowano mnie chyba łagodnie. Jednak nie wiem, czy zasadny jest zakaz zbliżania się do dziecka.” – powiedział sieci RMF FM ojciec Moniki. Jakby na sprawę nie patrzeć, to trochę dziwnie zachowuje się Sąd Rodzinny. Babka wniosła o ograniczenie praw rodzicielskich ojca i do czasu orzeczenia sądu dziecko ma mieszkać właśnie z babcią. Ojciec, dowiadując się o tym, od razu złożył w Sądzie zażalenie na tę decyzję. Załączył w nim, między innymi opinię psychologa i pedagoga, w której można przeczytać, że Monika „czuje się emocjonalnie związana z ojcem, jego obecną żoną, którą traktuje jak matkę oraz młodszym bratem, identyfikując się z nimi, jako z rodziną”. Mimo takiej opinii, zażalenie nie zostało przyjęte.

Spór o Monikę toczy się między ojcem a babką od siedmiu lat, od czasu tragicznej śmierci matki dziewczynki. Cztery lata temu sąd odebrał mężczyźnie prawa rodzicielskie. Ojciec Moniki odzyskał je dopiero po tym, jak założył nową rodzinę. To nie zakończyło jednak konfliktu. Babcia dziewczynki wniosła kolejny wniosek o odebranie ojcu praw. Do czasu rozstrzygnięcia tej sprawy Monika miała mieszkać u niej. Nie czekając na orzeczenie sądu, ojciec postanowił jednak zabrać córkę do siebie. Dlatego - jak twierdzi sąd i policja - "uprowadził" dziecko i "poturbował" broniącą Moniki nauczycielkę.

foto Piotr Lichota RMF FM Szczecin

08:30