Król polski Władysław IV nakazał łożyć władzom miejscowości Czarne, niedaleko Słupska, na miejscowy kościół i plebanię - po wsze czasy. Okazuje się, że po ponad 300 latach od królewskiego edyktu, proboszcz z Czarnego musi wyremontować zabytkową świątynię. Potrzebuje 400 tysięcy złotych. Pieniędzy nie ma, więc prosi samorząd o pomoc powołując się na królewski dokument.

Przed wiekami w Czarnem doszło do tragedii. Protestanci zabili kościelnego i zdewastowali kościół. Sprawą zajęła się specjalna komisja królewska. Do dziś zachował się dokument podpisany przez Władysława IV: "Zarząd miasta Czarne po wieczne czasy zobowiązuje się do utrzymania, remontowania kościoła i plebani". Proboszcz Andrzej Pacholski nie chce stawiać władz Czarnego pod ścianą i nie żąda pieniędzy w kategoryczny sposób, ale ma nadzieję, że władze Czarnego mają świadomość, iż zabytkowy kościół trzeba ratować. Liczy też, że z kasy miejskiej popłyną pieniądze. Burmistrz Czarnego mówi: "To prawo, które dzisiaj istnieje, ono reguluje stosunki między państwem a Kościołem. Żyjemy w innym ustroju". Wielu mieszkańców Czarnego śmieje się z królewskiego edyktu. Jedno jest pewne - ich kościół jest wielką atrakcją turystyczną i na pewno nie przyciągnie turystów wtedy, kiedy legnie w gruzach.

03:30