Na niedzielę przełożono start rosyjskiej rakiety Sojuz z kosmodromu Bajkonur. Jej zadaniem jest dostarczenie na orbitę statku transportowego Progres, zatankowanego po brzegi paliwem. Zadaniem statku nazywanego "zabójcą" będzie zepchnięcie z orbity stacji Mir.

Planowany na dziś start rakiety odłożono z powodu problemów stacji Mir z systemem elektrycznym. W wyniku napięcia stacja utraciła sterowność, co prawda tylko w niewielkim stopniu, ale mogłoby to poważnie utrudnić przycumowanie statku Progres. Dlatego statek poleci na orbitę dopiero wtedy, gdy specjaliści z Centrum Sterowania Lotami Kosmicznymi pod Moskwą doprowadzą do porządku akumulatory Mira. Wszyscy mają nadzieję, że nastąpi to w niedzielę. Jeżeli się nie uda, na Bajkonurze przygotowywany jest na wszelki wypadek statek załogowy. Na stację Mir w dowolnym momencie może zostać wysłana specjalna ekipa ratunkowa. Jej zadaniem będzie usunięcie usterek na pokładzie stacji, która na początku marca ma zostać zatopiona w oceanie. Początkowo planowano, że cała operacja zostanie przeprowadzona automatycznie z ziemi. Ale kaprysy stacji być może zmuszą władze rosyjskiej agencji kosmicznej do wysłania awaryjnej załogi na orbitę. Warto dodać, że Mir pracuje na orbicie już prawie piętnaście lat, a zgodnie z pierwotnymi założeniami miał działać tylko pięć lat.

10:25