Ostrzeżenie dla wielbicieli motoryzacyjnej nostalgii. Nowy model Mini Morrisa - następca słynnego auta Jasia Fasoli jest niebezpieczny dla kierowców. Fabryka w Oksfordzie, gdzie produkuje się popularnego brytyjskiego malucha wycofała z salonów samochodowych kilka tysięcy aut oraz dodatkowe pół tysiąca, które trafiło już do klientów. Powód? Błąd w konstrukcji pojazdu.

Nowy model Mini Morisa jest małym dziełem sztuki, ale tym razem w sztuce nastąpił błąd. Instalacja elektryczna samochodu zaprojektowana została w ten sposób, iż w czasie wlewania do baku benzyny mogło nastąpić samozapalenie. Końcówka węża dystrybutora włożona do wlewu paliwa powodowała statyczne wyładowanie, a to z kolei wywoływało iskrę. Opary benzyny nagromadzone w szyi baku mogły więc eksplodować. Producent Miniaka, niemiecka firma BMW zapewnia obecnych i potencjalnych klientów, iż wada samochodu jest łatwa do naprawienia. Podkreśla się również z całą odpowiedzialnością, że jak dotąd nie doszło do niebezpiecznych wypadków. By w przyszłości zapobiec pożarom firma woli po prostu dmuchać na zimne. Nowy model Mini Morisa zastąpił w tym roku starą, legendarną już wersję samochodu, spotykaną również na naszych drogach.

foto Archiwum RMF

20:55