Premier Leszek Miller będzie wezwany jako świadek w procesie Lwa Rywina. W sumie przesłuchanych zostanie 24 świadków, choć prokuratura wnosiła, by przed sądem pojawiło się ich aż 78. Sąd Okręgowy w Warszawie nie wyznaczył jednak na razie terminu pierwszej rozprawy.

Lista świadków nie jest ostatecznie zamknięta. Kolejni mogą się pojawiać już w trakcie procesu. Teraz zrezygnowano z przesłuchania wielu osób, bo uznano, że przed sądem musza się stawić tylko ci, którzy mogą wyjaśnić sprawę samej korupcji, a dokładnie płatnej protekcji, bo tak brzmi zarzut postawiony Lwowi Rywinowi.

Sąd nie wyznaczył pierwszego terminu, ponieważ wciąż pracy nie zakończyła sejmowa komisja śledcza, badająca aferę. Bardzo byłoby niedobrze, aby świadkowie byli przesłuchiwani w obu tych trybach - mówi sędzia Wojciech Małek.

Proces Rywina ruszy więc dopiero wtedy, kiedy komisja skończy przesłuchiwać wszystkich świadków. Ich zeznania będą dołączone do akt prokuratorskich przesłanych do sądu. Tu jednak pojawia się problem – jak je wykorzystać? Na rozprawie sąd zadecyduje, w jaki sposób z tych dokumentów przesłanych przez prokuraturę, a stanowiących załączniki do akt sprawy, będzie wykorzystywał - mówi Małek

Zobacz również:

Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz mówi, że jest zadowolony z tego, że proces ruszy dopiero po zakończeniu przez komisję prac: Ta decyzja sądu powinna skłonić nas do koncentracji w pracy nad sprawozdaniem, bo to jest wielkie zobowiązanie. Dopóki my obradujemy, Lew Rywin jest poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości.

Proszony o skomentowanie pogłosek, że obrona Rywina na świadka chce wezwać redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, Adama Michnika, Nałęcz odpowiada: Każda linia obrony jest zasadna, nawet taka, że diabeł ubiera się w ornat i ogonem na mszę dzwoni.

Proces Rywina ma być – jak na polskie warunki – krótki. Rozprawy mają się odbywać 3–4 razy w tygodniu. Jeśli sąd uzna Rywina winnym, może go skazać na 3 lata więzienia.

08:50