Uznany za winnego, ale kary nie poniósł. Podejrzany, ale nigdy nie przedstawiono mu zarzutów. Marek Ungier, najbliższy współpracownik prezydenta, jest traktowany w specjalny sposób przez wymiar sprawiedliwości.

Media od pewnego czasu donoszą o dziwnym śledztwie w sprawie działania szefa gabinetu prezydenta Marka Ungiera na szkodę firmy Juventur. Dziś dowiedzieliśmy się, że prezydencki minister był oskarżony o przestępstwa podatkowe.

Teraz wprawdzie Ungier może się bronić – bo w świetle prawa przestępcą już nie jest; jego nazwisko zostało wymazane z rejestru karnego. Nie zmienia to jednak faktu, że minister popełnił przestępstwo podatkowe, do którego publicznie się nie przyznał.

Marek Ungier w 1993 roku jako prezes Juventuru nie wpłacił do urzędu skarbowego 90 mln starych złotych. I o to został oskarżony. To prosta sprawa, która normalnie powinna się skończyć na jednej rozprawie, ale w sądzie proces trwał 8 lat. 4 lata akta przeleżały w szafie, składy sędziowski zmieniały się 3 razy. Gdyby sędziowie referenci wykazali się większą determinacją to prawdopodobnie zakończyłaby się ona wcześniej – przyznaje sędzia Wojciech Małek.

Dwa lata temu sądu znał Ungiera za winnego, ale ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu i dlatego że podatek został zapłacony przez syndyka, sprawę umorzono. Kary nie wymierzono.

Czy Kwaśniewski wiedział, że szef jego gabinetu był oskarżony? Nie wiadomo. Kancelaria milczy.

Jeżeli szef gabinetu prezydenta – to bardzo wysokie stanowisko w służbie publicznej – ma na koncie wyrok sądu, to tej funkcji pełnić nie powinien - komentuje gość porannych "Faktów" RMF Marek Borowski z SdPl. Na razie Kancelaria Prezydenta milczy.