Około tysiąca związkowców z "Solidarności" PKS protestowało przed lubelskim urzędem marszałkowskim przeciwko opłatom za korzystanie z przystanków autobusowych. Uchwałę taką podjął kilka miesięcy temu sejmik województwa.

Zgodnie z nią wjazd na przystanek kosztuje 14 groszy. Płacą wszyscy prywatni przewoźnicy, czyli ponad 90 firm. Zakłady PKS tymczasem - protestują. Jak mówią protestujący to „gwóźdź do trumny” lub „pętla na szyję”. Konkretnie chodzi o kwotę do 500 złotych w skali roku od każdego przewoźnika. Dla przewoźnika może to oznaczać redukcję załogi, a nawet upadek firmy. Poza tym oznacza to podniesienie cen biletów, co na pewno nie spodoba się pasażerom. Aldon Dzięcioł, odpowiedzialny w sejmiku za transport i drogi utrzymuje, że opłaty za przystanki są zgodne z ustawą o samorządzie. Pieniądze za nie już są rozplanowane, przeznaczone będą na przeznaczenie bezpieczeństwa na drogach i konserwację oraz remonty zatok i wiat. Posłuchaj relacji reportera Radia RMF FM Cezarego Potapczuka:

Zanim związkowcy rozpoczęli pikietę przez godzinę 25 autobusami krążyli po Lublinie, ale nie po to by zabierać pasażerów. Na szczęście obyło się bez korków.

17:50