Masowe zwolnienia dyscyplinarne związkowców w PLL LOT. Jak informują nasi reporterzy 67 osób dostało mailem wypowiedzenia. Osobiście, w trakcie rozmów z prezesem spółki, dyscyplinarki dostali liderzy związków. Ze względu na strajk odwołano 4 loty z Warszawy - do Norymbergi, Tokio, Seulu i Toronto.

Polski Linie Lotnicze LOT zwalniają dyscyplinarnie strajkujących pracowników. Jak poinformował na konferencji prasowej prezes LOT-u Rafał Milczarski, wypowiedzenia dostało 67 pracowników. Według związkowców, zwolnienia odbyły się w skandaliczny sposób. 

Twierdzą oni, że dostali dziś zaproszenie na negocjacje z zarządem. W trakcie tych rozmów liderzy związkowi - między innymi Agnieszka Szelągowska i kapitan Adam Rzeszot otrzymali zwolnienia.

Pozostali strajkujący pracownicy w jednym momencie dostali informację o zwolnieniach pocztą elektroniczną.

Uzasadnieniem rozwiązania tych umów o pracę jest "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych w postaci samowolnego porzucenia pracy".

Związkowcy twierdzą, że będą więc strajkować tak długo, aż wszyscy zostaną przywróceni do pracy.

"Chcemy interwencji premiera Morawieckiego"

"Apelujemy do premiera Morawieckiego o interwencję, domagamy się odwołania prezesa LOT-u" -  mówią strajkujący od pięciu dni związkowcy z polskich linii lotniczych.

Przekonują, że są one nielegalne. Jak twierdzą, LOT po prostu nie może zwalniać związkowców i innych uczestników strajku. Prezes LOT Rafał Milczarski łamie prawo polskie - twierdzi szef związku Adam Rzeszot. Uważa też, ze został fizycznie zaatakowany przez Milczarskiego.



To strajk jest nielegalny, bo tak odrzekł sąd - mówi rzecznik linii lotniczych Adrian Kubicki. Argumentuje też, że spółka ma prawo zwolnić dyscyplinarnie biorących w nim udział pracowników. W tym momencie musimy po prostu powiedzieć stop bezprawiu - mówił Kubicki.

Personel pokładowy Polskich Linii Lotniczych LOT protestuje, domagając się m.in. powrotu do lepszych warunków pracy. Już w czwartek związkowcy alarmowali, że strajkujący są zastraszani. Pracownicy, którzy nie przyszli do pracy, są straszeni telefonicznie zwolnieniem - powiedział naszemu reporterowi radca prawny związków zawodowych Polskich Linii Lotniczych LOT Karol Sadowski.

Rzecznik LOT-u, zapytany wtedy przez naszego reportera o te zarzuty, odparł, że to pracownicy kontaktują się z przewoźnikiem. Kontaktujemy się zwrotnie z pracownikami i mówimy im, że strajk jest nielegalny - a skoro jest nielegalny, to są z tego tytułu określone konsekwencje - wyjaśniał Adrian Kubicki.

O co chodziło strajkującym

Głównym punktem sporu między związkami zawodowymi działającymi w LOT, a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT stanął wówczas na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska.

Stare zasady dot. wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków, mniej korzystnymi dla pracowników. Obecnie płace zależą m.in. od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują również fakt, że nowi pracownicy, np. stewardesy, nie są zatrudniani na umowy o pracę, a na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.

Strajkujący pracownicy domagali się powrotu do lepszych warunków zatrudnienia.

Jednym z ich postulatów był również przywrócenie do pracy Moniki Żelazik, działaczki związkowej zwolnionej z LOT-u.


(j,ag)