Nadal nie znany jest los uprowadzonego dyrektora bagdadzkiego biura Jedynki Wrocławskiej oraz trzech kurdyjskich ochroniarzy i dwóch irackich pracownic biura. Wciąż nie są też jasne motywy porywaczy.

Ustalane są okoliczności i powody porwania. Te ostatnie są dla prezesa firmy, Krzysztofa Baszniaka jasne: Bandyci, którzy w sposób bardzo brutalny wkroczyli do naszego budynku szukali głównie pieniędzy. Ponieważ pieniędzy nie znaleźli, ostrzelali pomieszczenia (...), następnie uprowadzili te osoby licząc, że albo zdradzą miejsca, gdzie są ukryte pieniądze lub będą żądać okupu za uwolnienie tych osób.

Władze firmy są gotowe zapłacić za uwolnienie swojego pracownika. Do tej pory nie otrzymały jednak propozycji okupu ze strony porywaczy. Za to rodzina drugiego, uprowadzonego przedwczoraj Polaka, który zdołał uciec twierdzi, że dzwonili do nich porywacze z żądaniem okupu. Brat porwanego, Paweł Kadri, mówi jednak, że porywacze nie przedstawili na razie żadnych konkretów, ani kwoty jaka by ich satysfakcjonowała: Arab, który mówił bardzo słabo po polsku zapytał tylko, czy jesteśmy skłonni zapłacić za Jurka Kosa.

Medialny szum - tak Andrzej Polaczkiewicz, rzecznik Jedynki Wrocławskiej, komentuje informacje o okupie jakiego mieli zażądać porywcze. Żadne oficjalne żądanie okupu, czy czegokolwiek nie dotarło. Los tego człowieka jest nam nieznany. Różne medialne fakty, które się pojawiają wskazują na to tylko, że sytuacja jest niewyjaśniona - dodaje. Informacji o okupie nie potwierdza również ambasada polska w Bagdadzie.

Fatalnym było w ogóle to, że Wrocławska Jedynka zdecydowała się na ochronę kurdyjską. To są ludzie niewyszkoleni. Poza tym kilka tysięcy dolarów dla nich to jest bardzo dużo i ja oceniam, że sprzedali po prostu Polaków - to opinia mjr Krzysztofa Przepiórki, wiceprezesa Fundacji Żołnierzy Byłych Jednostek Specjalnych GROM. O zatrudnieniu byłych komandosów myśli prezes Jedynki Wrocławskiej. Na razie wartość byłych żołnierzy docenili Amerykanie, którzy zatrudnili Polaków do ochrony ludzi, mienia, transportu i obiektów w Iraku.