Londyńskie sklepy walczą o kupujących, ponieważ wyrosła im poważna konkurencja czyli handel za pośrednictwem Internetu i niezmiernie popularne internetowe aukcje. Na klientów w sklepach czeka jednak mnóstwo pułapek.

Aby wygrać batalię sprzedawcy używają tajnej broni. W powietrzu unosi się delikatny zapach cynamonu natychmiast kojarzony na Wyspach ze świętami. W niektórych sklepach lustra w przebieralniach są minimalnie wklęsłe, aby klient wyglądał jeszcze szczuplej w ubraniu, które przymierza. Nawet już przy kasie wpada się w komercyjne zasadzki, które podświadomie nakazują włożyć niepotrzebne rzeczy do koszyka.

Nad przebiegiem wojny o klienta czuwa sztab psychologów. To oni nakazują układanie np. najbardziej atrakcyjnych towarów na poziomie wzroku. Przedmioty najczęściej eksponowane są w biało-czerwonych opakowaniach, bo ponoć podświadomie sugerują one niskie ceny. Wojna o klienta nie przestrzega żadnych konwencji.